Upadek syna legendy, może być wtopą transferową. Miliony wyrzucone w błoto
Żużlowiec Piotr Pawlicki po odejściu z Fogo Unii Leszno, której jest wychowankiem, nie potrafi nigdzie na dłużej zagrzać miejsca. Trzeci raz z rzędu zmienia klub po zaledwie jednym sezonie. Tym razem podpisał milionowy kontrakt z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa. Nieoficjalnie mówi się, że za sam podpis ma otrzymać 1,1 miliona złotych, a za każdy zdobyty punkt aż 11 tysięcy. - Z roku na rok jeździ gorzej, ale zarabia coraz więcej pieniędzy - zauważa Rufin Sokołowski, były prezes leszczyńskiego klubu. Sokołowski twierdzi, że problem Pawlickiego tkwi w głowie. 30-latek jest synem byłego doskonałego zawodnika.
Tylko rok dzieli Piotra Pawlickiego (1994) i Bartosza Zmarzlika (1995). Obaj w czasach juniorskich regularnie się ze sobą rywalizowali i bardzo często lepszy był ten pierwszy. W ostatnich sezonach kariera Pawlickiego niestety jednak mocno wyhamowała. Powoli przypomina "zjazd" swojego starszego brata Przemysława, który od dłuższego czasu nie należy już do grona krajowej czołówki. Piotr nie odbudował formy ani we Wrocławiu, ani w Zielonej Górze. W sezonie 2025 kolejną szansę otrzyma w Częstochowie, czyli tam, gdzie zazwyczaj bardzo dobrze się czuje.
Żużel. Transfery. Piotr Pawlicki odbuduje się we Włókniarzu? "Problem tkwi w głowie"
Sokołowski trzyma kciuki za powrót Pawlickiego do formy, jednak ma wątpliwości, czy to się wydarzy. - Gdybyśmy przyjęli założenie, że wynik sportowy Piotra Pawlickiego zależy od toru, to tak - mogliśmy tak powiedzieć, że może się w pełni odbudować. Ale mnie się wydaje, że zależy to od zupełnie innych rzeczy. Piotr oczywiście może zdobyć dużo punktów na częstochowskim torze, natomiast nie zapominajmy o tym, że są jeszcze wyjazdy. Gdybym miał z nim kontakt na co dzień, to pewnie postawiłbym diagnozę, dlaczego tak się dzieje - mówi nam były prezes Unii.
- Życzę mu dobrze - przyznaje Sokołowski. - Kilka lat temu nawet uważałem, że jego dyspozycja przestanie tak falować, że ustabilizuje się na poziomie 10 punktów. Niestety, moje przewidywania okazały się błędne i to był jedyny mój błąd w wypowiedziach na temat Pawlickiego. Myślę, że przyczyna nie tkwi w motocyklach, w manetce czy w sile wytrzymałości przedramienia, tylko gdzieś w głowie. Trzeba by było zapytać jego byłych mechaników, którzy bardzo negatywnie się o nim wypowiadali. Podobno jechali na mecz, a on jeszcze spał. Ciągle były do nich jakieś pretensje, wszyscy byli winni. Może on nie potrafi współpracować z ludźmi - dodaje nasz rozmówca.
Twórca polskiej potęgi zabrał głos. Wschodnia ściana mocna jak nigdy
Nawet w przypadku kontynuacji przeciętnej dyspozycji Pawlicki spokojnie powinien zgarnąć za sezon 2025 ponad dwa miliony złotych. Jeśli jednak się odbuduje, to wykluczony nie jest nawet przychód przekraczający trzy miliony. - Udaje mu się fantastyczna rzecz. Z roku na rok jeździ gorzej, a ma lepszy kontrakt - zaznacza Sokołowski.
Ostatnie pięć sezonów Piotra Pawlickiego w PGE Ekstralidze (średnie biegowe):
Sezon 2020 (Unia Leszno): 2,000
Sezon 2021 (Unia Leszno): 1,667
Sezon 2022 (Unia Leszno): 1,820
Sezon 2023 (Sparta Wrocław): 1,701
Sezon 2024 (Falubaz Zielona Góra): 1,675