Polski klub tonie w długach. Jest gorzej niż myśleli
W poniedziałek poznamy wyniki audytu ebut.pl Stali Gorzów. Jednak już teraz słychać, że mimo spłaty 6,5 miliona złotych zadłużenia w ostatnich dniach października, Stal nadal ma 10 milionów długu. Mówi się o tym, że legendarnemu klubowi ma pomóc miasto, które w 2025 ma dać rekordową dotację w wysokości 8 milionów. – Jeśli to się stanie, to od razu idę do prokuratury. Gorzów ma wiele potrzeb. Toalety w szkołach nie działają, a my mamy dać miliony na kilku zawodników, którzy nawet nie są stąd – grzmi radny i były prezes Stali Jerzy Synowiec.
Gdy pojawiły się pierwsze doniesienia o problemach finansowych ebut.pl Stali Gorzów, był szok i niedowierzanie. - Jak to? Przecież prezes mówił nam, że za rok ściągamy Bartosza Zmarzlika - dziwili się sponsorzy.
Opowieści o Zmarzliku, to były mrzonki
Szybko jednak okazało się, że opowieści o Zmarzliku to mrzonki, bo zadłużenie Stali wynosi co najmniej 12 milionów złotych, z czego 6,5 miliona klub musi spłacić do końca października.
W poniedziałek poznamy wyniki audytu ebu.pl Stali, który robiło miasto. Jednak już teraz słychać, że mimo spłaty 6,5 miliona złotych zadłużenia, Stal nadal ma 10 milionów długu. To by znaczyło, że albo dług wynosił więcej niż 12 milionów, albo też te 6,5 miliona spłacono, biorąc pożyczki u sponsorów. Słyszymy o trzech podmiotach, które w październiku wsparły klub znaczącą kwotą. Te pieniądze trzeba będzie jednak zwrócić.
Miasto ma dać 8 milionów, radny protestuje
Mówi się o tym, że legendarnemu klubowi ma pomóc miasto, które w 2025 ma dać rekordową dotację w wysokości 8 milionów. Część z tego pójdzie na zwrot zaciągniętych pożyczek. - Jeśli to się stanie, to od razu idę do prokuratury. Gorzów ma wiele potrzeb. Toalety w szkołach nie działają, a my mamy dać miliony na kilku zawodników, którzy nawet nie są stąd - grzmi radny i były prezes Stali Jerzy Synowiec.
- Lubię żużel, ale bez przesady. Już 3,5 miliona wydaje mi się przesadzoną kwotą na Stal, bo o wiele bogatsze miasta, jak Wrocław, czy Lublin dają porównywalne pieniądze. Poza tym mówimy o klubie, gdzie naprawdę jest tylko jeden chłopak stąd, mianowicie Oskar Paluch. Reszta przyjeżdża tylko na mecz - zauważa Synowiec.
Prezes Wróbel w poniedziałek poda kwotę zadłużenia
Prezes Dariusz Wróbel, który przejął zadłużoną Stal po Waldemarze Sadowskim, w poniedziałek ma przekazać więcej informacji na temat stanu finansów. Jednak nawet po ostatnich ruchach nowego prezesa widać, że dobrze nie jest.
Stal jeszcze za poprzedniego prezesa zrezygnowała z Szymona Woźniaka, co akurat było głupim ruchem, bo trzeba mu było wypłacić 250 tysięcy złotych za zerwanie umowy, a jego następca Andrzej Lebiediew nie jest jakoś zdecydowanie tańszy. Poza tym brak Woźniaka komplikuje prowadzenie zespołu. Powstała dziura na U24, którą będą mogli łatać wyłącznie juniorzy.
Nowy prezes już oszczędza
Nowy prezes zrobił już jednak ruchy, które w namacalny sposób obniżą koszty funkcjonowania Stali. Zrezygnował z Jakuba Miśkowiaka, co da oszczędność na poziomie 1,5 miliona złotych. Udało mu się renegocjować kontrakty gwiazd Andersa Thomsena i Martina Vaculika, co według naszych informacji pozwoli zaoszczędzić pół miliona złotych. Wreszcie zrezygnował z zakupu zawodnika U24, co też znacząco ograniczy koszty.
W Gorzowie słychać hasło "byle do wiosny", bo nie brak głosów, że ani Synowiec, ani żaden inny radny nie powstrzymają miasta przed wypłatą olbrzymich środków. Prezydent Gorzowa nie pozwoli sobie na to, żeby położyć Stal na łopatki. Pójdzie większa dotacja na Grand Prix, na młodzież, utrzymanie stadionu i inne cele. Kwota zostanie rozbita na mniejsze części, ale finalnie wesprze klub.
Na razie jednak Stal czeka, co zespół licencyjny zrobi z jej wnioskiem. Zgoda na jazdę w 2025 jest uzależniona nie tylko od spłaty długu, ale i dobrego i realnego planu naprawczego.