Nicki Pedersen dopiął swego i wraca do PGE Ekstraligi, choć nadmiar zawodników seniorskiej formacji sprawia, że Duńczyk nie będzie miał pewnego miejsca w kadrze meczowej. Mimo sportowego awansu, stracił swoich mechaników, Michała Szczepańskiego i Przemysława Łubeckiego. Ci zasilą team Andersa Thomsena. - Do mojego teamu dołączają doświadczeni mechanicy Przemek Łubecki i Michał Szczepański. Wierzę, że nasza współpraca przyniesie w przyszłym roku jeszcze lepsze wyniki we wszystkich rozgrywkach, w których będę brał udział. Witam na pokładzie - oznajmił w swoich mediach społecznościowych jeden z liderów Stali Gorzów. Sportowy awans mechaników. Będą rywalizować z najlepszymi Z Andersem Thomsenem polscy mechanicy zanotują sportowy awans. Będą rywalizować z najlepszymi w swoim fachu podczas rund cyklu Grand Prix. - Trudno powiedzieć, co może wpłynąć na taką zmianę. Być może zawarzyli mechanicy, a nie sam Pedersen. Z ich punktu widzenia współpraca z Andersem Thomsenem jest bardziej atrakcyjna. Jest to podyktowane choćby celami sportowymi. Thomsen startuje w cyklu Grand Prix, a Pedersen nie ma nawet pewnego miejsca w składzie. Finansowo również oferta Andersa Thomsena powinna być bardziej atrakcyjna, bo będzie po prostu więcej pracy. Ponadto przed Thomsenem wiele lat startów na wysokim poziomie, a kariera Pedersena niedługo się zakończy - mówi nam Jacek Frątczak. Nicki Pedersen nie szczędził mechanikom Pedersen słynie z wybuchowego charakteru. Duński mistrz nigdy podczas pracy nie oszczędzał swoich mechaników. - Trudno się przyzwyczaić do takiego dyskomfortu pracy. Przez lata, gdy Nicki Pedersen był na topie, to takie rzeczy nie przeszkadzały. Do pracy idzie się zarabiać pieniądze i to najważniejszy czynnik. Nie musi być lekko, łatwo i przyjemnie. Jasne, że komfort ma znaczenie, ale przede wszystkim chodzi o względy finansowe, wizję przyszłości - skomentował Frątczak. Thomsen trafił w dziesiątkę. Brakuje mechaników z doświadczeniem Anders Thomsen tymi "transferami" trafił w dziesiątkę. Mechaników z doświadczeniem jest bardzo mało na rynku żużlowym. - W środowisku wszyscy się znają. Jeśli Thomsen zmienia mechaników, to musiał cenić tych, którzy będą dla niego teraz pracować. Wiadomo, że szukał ludzi z doświadczeniem, bo takich osób wiele nie ma. Obie strony na siebie wpadły - zakończył Jacek Frątczak.