Polacy, zapomnijcie o tych zawodach!
Awansowali. I na tym zakończmy. Żadnych innych pozytywów dla Polaków z półfinału Speedway of Nations wyciągnąć nie można. Naprawdę niewiele brakowało, a nie pojechalibyśmy w finale. I to już byłaby katastrofa.

To miała być łatwa przeprawa. No bo kto realnie mógł nam zagrozić? Ewentualnie Australia. Tylko ten zespół teoretycznie mógł wystawić klasowy duet. Inni mieli tylko klasowych liderów. Również teoretycznie. W praktyce za mocni dla naszych okazali się tacy zawodnicy, jak Marko Lewiszyn czy Timi Salonen. I tylko dzięki udanemu bardziej Polaków zobaczymy w finale. Ale jeśli znów tak pojadą, są bez szans. Mają dwa dni na poprawę. A jest co poprawiać. Szwankowały przede wszystkim starty. W Vojens start to 80% roboty.
Noty dla Polaków po półfinale w Vojens:
Bartosz Zmarzlik 3-. Może i ostro, ale ktoś taki po prostu nie ma prawa w sportowej walce przegrać z Marko Lewiszynem. No po prostu nie ma. Trzeba by sięgnąć pamięcią bardzo daleko, żeby przypomnieć sobie ostatniego rywala tak niskiej klasy, który pokonał Zmarzlika. Mistrz świata nie był jednak w środę sobą. Straszliwie się męczył, a na trasie niewiele mógł zrobić. Pozostaje wierzyć, że do finału coś pozmienia. Bez niego ani rusz.
Maciej Janowski 2. Jeszcze niższa ocena, bo nie dość, że przegrał z Salonenem, to jeszcze przywiózł zero. Aż trudno w to uwierzyć. Ale Janowski kolejny raz pokazał, że w tak ważnych zawodach chyba trochę siada mu psychika. Niektórzy już piszą, że w sobotę nie powinien jechać. Kto wie, czy to nie jest dobry pomysł. Szans w tego typu zawodach Janowski miał już dużo. Niech wykażą się inni.
Patryk Dudek 3-. Po dwóch biegach mama Honorata mogła być dumna, bo ukochany syn wygrał obie te gonitwy. Potem jednak całkowicie zgasł i dostosował się do poziomu kolegów. Poziomu w środę kiepskiego niestety. W swoim ostatnim biegu Dudek nerwowo oglądał się za... Witalijem Łysakiem. To było wymowne. Cóż, jemu też pozostaje liczyć na to, że w sobotę będzie lepiej. Albo przynajmniej tak, jak w dwóch pierwszych wyścigach środowego półfinału.