Słowa menedżera dobitnie pokazują, jakie nastroje obecnie panują we Włókniarzu. Zresztą wspominał o tym na antenie Eleven Sports Kacper Woryna mówiąc, że w klubie jest stypa, a trzeba cieszyć się z dwumeczu o trzecie miejsce. Częstochowianie w Lublinie byli przybici, choć już po pierwszym meczu u siebie wiedzieli, że nie awansują do finału. Mecz na terenie mistrza Polski miał jednak poprawić nastroje w drużynie przed batalią o brąz. - Zdobyliśmy 32 punkty. To nie jest dużo. Daliśmy plamę. Uważam, że jest to najlepsza ocena tego pojedynku. Liczyliśmy na zdecydowanie lepszy rezultat - ocenił Dymek. Co się stało z Madsenem i Michelsenem? W dwóch półfinałowych meczach kompletne zawiódł Mikkel Michelsen, który wystąpił łącznie w jedenastu wyścigach i nie wygrał żadnego. Leon Madsen był rewelacyjny w Częstochowie, natomiast w Lublinie pojechał bardzo słabo. - Zabrakło trójek zawodników, którzy mają ten wynik ciągnąć, czyli Madsena i Michelsena. Leon dwa zera, co mu się rzadko zdarza. Właściwie nie pamiętam takiej sytuacji - ocenił menedżer. - Kuba Miśkowiak pojechał bardzo dobre zawody. Tak oceniam jego występ na 9 punktów. Kacper Woryna też szarpał, 5+3 na jego koncie, więc tragedii nie ma. Ciężko rozmawia się po takim meczu, bo człowiek czuje się jak zbity pies - dodał. Włókniarz pojedzie o brąz z Apatorem Po zakończeniu meczu w Lublinie częstochowianie jeszcze nie wiedzieli, z kim przyjdzie się im zmierzyć w starciu o brąz. Dymek wtedy nie chciał mówić, czy woli powalczyć z Apatorem czy Spartą. Wiemy jednak już, że będzie to zespół z Torunia. - Wolę zacząć od spotkania na wyjeździe, ale będzie co będzie. My nie możemy sobie wybierać rywala. Te same pytania były przed półfinałami - podkreślił menedżer. Spełniło się życzenie Dymka i Włókniarz rozpocznie batalię o brąz od meczu wyjazdowego. Spotkanie w Toruniu już w najbliższą niedzielę, 17 września. Rewanż odbędzie się tydzień później w Częstochowie.