Partner merytoryczny: Eleven Sports

Rosjanin sprowadzony na ziemię. Jest pod ścianą, inaczej straci fortunę

Gleb Czugunow został brutalnie sprowadzony na ziemię, kiedy po skończeniu 24 lat żaden ekstraligowy klub nie złożył mu konkretnej oferty. Rosjanin zrobił rewolucję w swoim warsztacie. Zatrudnił byłego mechanika, zainwestował dużo pieniędzy w sprzęt i zaczął przykuwać coraz większą uwagę do tej kwestii. Terapia wstrząsowa podziałała, bo po roku spędzonym na zapleczu wraca do PGE Ekstraligi. Teraz musi mieć się na baczności i coś udowodnić w starciu z najlepszymi. W innym wypadku znów wróci klasę rozgrywkową niżej.

Gleb Czugunow
Gleb Czugunow/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

 W błędzie byli ci, którzy po dwóch słabych sezonach skreślili Gleba Czugunowa. Drużynowy mistrz świata wziął na poważnie starty w Metalkas 2. Ekstralidze, będąc jednym z trzech najskuteczniejszych zawodników rozgrywek. Choć nie awansował z Arged Malesą Ostrów, to i tak wraca do PGE Ekstraligi po roku przerwy.

Terapia wstrząsowa gwiazdy polskiej ligi

Czugunow był już po słowie z Abramczyk Polonią, ale finalnie trafił do Rybnika. Rozmowy trwały krótko, obie strony szybko się dogadały. 25-latek jest chwalony za zmianę podejścia. Ubiegłej zimy wywrócił warsztat do góry nogami i zatrudnił byłego mechanika, z którym rozstał się po 2021 roku. To od tamtej pory zaczął się lekki zjazd w jego karierze.

W końcu zrozumiał, jak istotną rzeczą w dzisiejszych czasach jest sprzęt. Za tym wszystkim poszły spore inwestycje, a koszt jednego silnika to w przybliżeniu jakieś 40 tysięcy złotych. Opłacało się, bo jak już wspomnieliśmy, był czołowym zawodnikiem na zapleczu. Teraz musi jednak coś udowodnić. Wszystkie oczy będą zwrócone właśnie na niego

Groźna sytuacja w meczu Plusligi! Siatkarz przeskoczył... ławkę. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Istnieje obawa, to może go totalnie pogrzebać

Czugunow za chwilę może się zaszufladkować. Jest kilku takich żużlowców, którzy są określani mianem "za dobrych na pierwszą ligę, a za słabych na Ekstraligę". Prezesi niechętnie sięgają po takie postacie, które balansują pomiędzy obiema ligami.

Teoretycznie Glebowi powinno być łatwiej wyróżnić się w zespole, który jest skazywany na pożarcie. Z drugiej strony istnieje ryzyko, że zleci razem z nim. Choć jest nadzieja, bo polski paszport stawia go w uprzywilejowanej pozycji na rynku transferowym, to kolejny rok na zapleczu mógłby go już totalnie pogrzebać.

A przecież starty w najlepszej lidze świata gwarantują wysokie zarobki, a co za tym idzie, zawodnik ma więcej środków do inwestycji. Nieoficjalnie mówiło się, że w Bydgoszczy miał wynegocjować kontrakt na poziomie 700-800 tysięcy za podpis. Nie wiemy, jak to się ma do Rybnika, ale można przypuszczać, że 12-krotny mistrz Polski zagwarantował mu podobne warunki.

Gleb Czugunow przekazuje mechanikowi swoje uwagi./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Gleb Czugunow/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Gleb Czugunow/Jarosław Pabijan/Flipper Jarosław Pabijan
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem