Klub skreślił Polaka, ten już zwrócił uwagę selekcjonera. Duża szansa
Robert Chmiel mocno przeżył fakt, że Polonia Bydgoszcz rozwiązała z nim kontrakt i postawiła na Szymona Woźniaka. Zła karta może się jednak odwrócić. Na Chmiela zwrócił uwagę trener reprezentacji Polski Rafał Dobrucki. Niewykluczone, że Chmiel pojedzie w finale Złotego Kasku, gdzie może wywalczyć eliminację do mistrzostw świata i Europy. Rok temu Chmiel odczarował Stadion Śląski w finale SEC, ale ma ochotę na więcej.

Robert Chmiel był utalentowanym juniorem ROW-u Rybnik, z którym wiązano wielkie nadzieje. Po przejściu na wiek seniora sprawy się skomplikowały. Jednak w 2023 Chmiel zaskoczył wszystkich świetnym występem w Tauron SEC na Stadionie Śląskim. Jadąc z dziką kartą, wygrał dwa biegi, otarł się o finał. Był na ustach wszystkich. Nic dziwnego, że montująca skład na awans do PGE Ekstraligi Abramczyk Polonia Bydgoszcz zwróciła na niego uwagę i podpisała z nim kontrakt.
Robert Chmiel bardzo to przeżył. Zła karta może się jednak odwrócić
Szczęście Chmiela trwało trzy dni. - Zadzwonił do mnie prezes Polonii Jerzy Kanclerz i powiedział krótko: biorę Woźniaka, to mój wychowanek, ale Roberta zostawimy jako rezerwę - opowiada Dariusz Mońka, menedżer zawodnika. - Nie bardzo mi to pasuje, odpowiedziałem. Za chwilę zadzwonił Janusz Ślączka, trener Orła Łódź i powiedział Robertowi: nie szukaj, ja cię biorę. Z Jurkiem normalnie rozwiązaliśmy kontrakt, rozstaliśmy się w zgodzie. Robert bardzo to przeżył, ale wyjaśniłem mu, że jego nazwisko wciąż nie znaczy tyle, co Woźniaka. Na miejscu Kanclerza pewnie zrobiłbym to samo.
Zła karta zaczyna się jednak odwracać. A to, co pokazał Chmiel w niedzielnym sparingu Orła ze Startem Gniezno, zwiastuje, że zawodnik, który rok temu było w TOP3 Krajowej Ligi Żużlowej, teraz może się okazać odkryciem Metalkas 2 Ekstraligi.
Fenomenalna forma w sparingu Orła Łódź. Chmiel przegrał raz, na własne życzenie
Chmiel w Gnieźnie wygrał trzy biegi, a w ostatnim przyjechał trzeci. - Trener już nie chciał puszczać Roberta, ale nam zależało. Trzy razy jechał po polaniu, na śliskim torze. A ten czwarty bieg miał być, gdy luźny materiał odsypał się na zewnętrzną część toru. Robert lubi jeździć szeroko, więc chcieliśmy zobaczyć, jak motocykl będzie się zachowywał w tych warunkach. Nie korygowaliśmy ustawień i wyszło, jak wyszło. Robert zakopywał się na łukach. To był jednak test, ta wiedza nam się przyda - analizuje Mońka.
W Gnieźnie Chmiel jechał na silnikach Martina Smolinskiego. Jest jednym z kilku zawodników, którzy mają sprzęt Niemca. Pierwszy silnik dostał w 2023, dwa kolejne w minionym sezonie. Jeden został już uszykowany specjalnie dla niego. Efekty było widać na Śląskim. Chmiel ma też sprzęt od Flemminga Graversena. Używa go w zależności od sytuacji.
Zwrócił na niego uwagę trener kadry Rafał Dobrucki
W każdym razie mocne i dobre silniki przydadzą się teraz Chmielowi bardziej niż kiedyś. Wszystko, dlatego że zwrócił na niego uwagę trener reprezentacji Polski Rafał Dobrucki. Bardzo poważnie rozważa on start Chmiela w finale Złotego Kasku, który jest eliminacją do Grand Prix i SEC.
Decyzja jeszcze nie zapadła. Wszystko zależy od tego, jak Chmiel spisze się w zawodach indywidualnych, które ma już za chwilę. 30 marca ma wystartować w Kryterium Asów w Bydgoszczy, potem w finale PGE IMME w Łodzi, wreszcie w turnieju o koronę Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Jeśli wypadnie dobrze, to trener kadry wciągnie go na listę Złotego Kasku.
W obozie Chmiela da się usłyszeć, że teraz trzeba będzie mocniej popracować nad psychiką, żeby rywalizacji o nominację do kadry nie przegrać w głowie. Chmiel musi się przygotować najlepiej, jak się da, bo stanie pod taśmą m.in. z Bartoszem Zmarzlikiem. Nie będzie miękkiej gry, ale warto to przejść, bo nagroda może być wspaniała.