Każdy dzień Radwańska rozpoczyna od porannego treningu na korcie, o godzinie 9.00, w trakcie którego piłki z koszyka podaje jej ojciec. Po południu, o 15.00, rozgrywa sparingi z krakowskimi tenisistami. Między nimi znajduje czas na leczenie, natomiast w kolejce do Roberta Radwańskiego często ustawiają się dziennikarze. "Zdarza się, że jednego przedpołudnia w muszę obskoczyć kilku dziennikarzy, również przyjeżdżających z Warszawy. Cóż, to cena jaką się płaci za popularność" - tłumaczy ze śmiechem Radwański, ojciec Urszuli oraz najlepszej polskiej tenisistki Agnieszki. "Kiedy wracamy do domu po kilku tygodniach nieobecności, to zastajemy stertę korespondencji i rachunków. Zapanowanie nad tym wszystkim zajmuje trochę czasu, ale już się przyzwyczailiśmy do życia na walizkach. Trzeba jeszcze znaleźć kilka chwil na nadrabianie zaległości towarzyskich i jeszcze treningi z córkami" - dodał. W pogodzeniu wszystkiego pomaga mu żółte porsche carrera. Samochód wzbudza spore zainteresowanie, choć ciasne i zatłoczone krakowskie ulice raczej uniemożliwiają wykorzystania w pełni ponadprzeciętnej mocy silnika. "To chyba 400 koni mechanicznych i czasem kusi, żeby mocniej nacisnąć na pedał gazu. Jednak w mieście to niewykonalne, a na dalsze wypady nie mam czasu. Najczęściej to auto pomaga mi w dojazdach na treningi, ale jedynie wtedy, gdy jest tylko jedna z córek. Kiedy są obie, to ciężko się w nim pomieścić w trójkę, że nie wspomnę o dwóch pokrowcach z rakietami. Wtedy się przesiadamy do czegoś większego" - powiedział Radwański, którego dres nawiązuje kolorystyką do samochodu - ma żółte wstawki na wewnętrznej stronie stójki kołnierza. "Sama nie wiem. Jakoś ten żółty chyba mi nie pasuje do mężczyzny, ale to przecież wybór taty. Nie śmiem go krytykować. Gustów się przecież nie ocenia" - oceniła Urszula Radwańska, która wciąż boryka się z problemami zdrowotnymi. W styczniu, w Melbourne, lekarze stwierdzili u niej stan zapalny jednego z kręgów odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Przed rokiem Urszula nie grała przez sześć miesięcy w wyniku pęknięcia innego kręgu w tym samym odcinku. Wróciła do gry w lecie, ale wciąż nie udało jej się wrócić do pierwszej setki rankingu WTA Tour, w którym była już na 62. miejscu w sierpniu 2009 r. "Tym razem to inny krąg, ale nie da się ukryć, że to kwestia wadliwej budowy kręgosłupa, no i przeciążeń spowodowanych przez grę. Mamy nadzieję, że tym razem nie będzie to tak poważne, jak poprzednio. Obecnie Ula jest po opieką doktora Mariusza Bonczara, który dwa razy pomógł Agnieszce. Natomiast już w marcu, gdy będziemy w Ameryce, odwiedzi lekarza, który ją przed rokiem operował. Jest pod stałym okiem fachowców, więc nic nie zaniedbujemy" - tłumaczy Radwański. "Ostatnio znów ją boli kręgosłup, szczególnie po intensywniejszym treningu. Niestety, czasem trudno Ulę przekonać, żeby odpuściła trochę i odpoczęła. Po ubiegłorocznej przerwie wciąż czuje głód tenisa i chce tylko grać i grać. Nigdy nie miałem problemów, żeby zaciągnąć ją na treningi. Teraz jednak wolałbym chyba, żeby nie podchodziła do tego tak bezkompromisowo. Z drugiej strony, taki upór to cecha prawdziwych zawodowców" - dodał. W przyszłym tygodniu rodzina Radwańskich poleci do Azji, na dwa turnieje WTA w Dubaju i Dausze. Zanim to nastąpi, starsza z sióstr Agnieszka wróci w niedzielę z Izraela. W nadmorskim kurorcie Eljat gra obecnie w reprezentacji Polski startującej w rozgrywkach o Fed Cup w Grupie I Strefy Euroafrykańskiej. Drużyna prowadzona przez kapitana Tomasza Wiktorowskiego Zajęła pierwsze miejsce w grupie B i w sobotę w meczu play off zmierzy się z Białorusią. Stawką jest miejsce w barażach o prawo gry w Grupie Światowej II w 2012 roku.