Półfinalistka Wimbledonu też zmienia trenera. Kibice już dostrzegli zaskakujące "polubienie"
Donna Vekić już jako 16-latka była w czołowej setce rankingu WTA, później kilka razy przebijała się do czołowej dwudziestki, ale 19. pozycji jakoś nigdy nie mogła przełamać. Aż wreszcie przyszedł rok 2024, który dał jej największe sukcesy w karierze: wicemistrzostwo olimpijskie oraz półfinał Wimbledonu. Odbierając w Zagrzebiu specjalną nagrodę przyznała, co w świecie tenisa jest rzadkością, że wyżej stawia igrzyska niż turnieje wielkoszlemowe. A później w wywiadzie telewizyjnym zaskoczyła jeszcze bardziej - chodzi o osobę jej trenera.
Dekadę temu Donna Vekić była uznawana za jedną z najbardziej perspektywicznych tenisistek świata, w głównej drabince Wielkiego Szlema zadebiutowała już jako 16-latka. W styczniu 2013 roku ograła Słowaczkę Andreę Hlavackovą, w drugiej rundzie nie sprostała jednak byłej liderce rankingu WTA Caroline Wozniacki. Dunka polskiego pochodzenia okazała się jedną z niewielu zawodniczek, na którą Vekić nie znalazła dotąd sposobu.
Bo na wiele gwiazd Chorwatka ten sposób miała, stała się przekleństwem Aryny Sabalenki, wygrała z nią sześć z ośmiu spotkań. A z Igą Świątek żadnego, choć w finale w San Diego dwa lata temu napsuła trochę krwi polskiej liderce rankingu.
Miała być rywalką Igi Świątek w olimpijskim finale. Zagrała o złoto z Qinwen Zheng
Przez lata Vekić nie robiła jednak takich postępów i nie osiągała takich sukcesów, jakie jej przepowiadano. Kilka razy wspinała się na 19-20. miejsce w rankingu WTA, niespełna dwa lata temu w końcu dotarła po raz drugi do ćwierćfinału Wielkiego Szlema, stało się to w Melbourne. Wcześniej w najlepszej ósemce była tylko raz w Nowym Jorku. I ten rok stał się prawdziwym przełomem. Pod okiem Nikoli Horvata, ale też ze zdalną pomocą i konsultacjami słynnej Pam Shriver.
Długo jednak nic nie zapowiadało tak świetnego lata - Vekić osunęła się w rankingu niemal o 30 pozycji, na 49. miejsce. A później przyszły znakomite występy na trawie: finał w Bad Homburg (WTA 500), dramatyczny półfinał Wimbledonu, przegrany w tie-breaku trzeciego seta, granego do 10 punktów, z Jasmine Paolini, mimo piłki meczowej. No i wreszcie - olimpijski występ w Paryżu. Vekić miała być wtedy po raz piąty w karierze rywalką Świątek, ale Igę zatrzymała w półfinale Qinwen Zheng. Chorwatka zaś ograła w Paryżu Coco Gauff, w półfinale Annę Karlinę Schmiedlovą i to ona stanęła przeciwko Chince w meczu o złoto. Przegrała 2:6, 3:6, ale do dziś jest szczęśliwa.
I nie ukrywała tego, odbierając w tym tygodniu specjalną nagrodę Chorwackiego Związku Tenisowego. - Ten medal jest najbardziej wyjątkowy na świecie. Dzień po półfinale, gdy wiedziałam, że już go mam, był najszczęśliwszy w moim życiu. Igrzyska są raz na cztery lata, turnieje Wielkiego Szlema zaś cztery razy w roku. Jeśli mówimy o ich znaczeniu, stawiam je wyżej - powiedziała, co w środowisku będzie pewnie głosem zaskakującym. Wiele tenisistek i tenisistów wyżej ceni turnieje w Melbourne, Paryżu, Londynie i Nowym Jorku, lepiej płatne, co widać też było po obsadzie olimpijskich zmagań.
Vekić nie ukrywa jednak, że chce też wygrać turniej Wielkiego Szlema, nazywa to wręcz "celem swojego życia". Dziękowała też swojej rodzinie, przyjaciołom, a z imienia wymieniła trenera Nikolę Horvata. Chwilę później, w rozmowie z chorwacką telewizją, zaskoczyła jednak właśnie w tym kontekście.
Czołowe zawodniczki świata zdecydowały się na zmianę trenera. Donna Vekić też to ogłosiła
Okazuje się bowiem, że Chorwatka pójdzie w ślady Igi Świątek, Jeleny Rybakiny, Coco Gauff, Naomi Osaki, Marii Sakkari czy Eliny Switoliny, które w ostatnich miesiącach zmieniły szkoleniowców. Vekić powiedziała, że już dogadała się z nowym trenerem, ale nie podała jeszcze jego nazwiska. Przed Australią poleci jednak do USA na okres przygotowawczy, tam ma się spotkać z nowym szkoleniowcem, a w zespole jej doradców ma pozostać Shriver.
Skąd ta zmiana? W przypadku Horvata decydujące miały się okazać sprawy rodzinne, związane z ciążą jego żony.
Dociekliwi internauci zauważyli zaś, że kilka dni temu Donna Vekić zaczęła obserwować profil Saschy Bajina, byłego sparingpartnera Sereny Williams, a później trenera m.in. Naomi Osaki.