Partner merytoryczny: Eleven Sports

Pogodowy dramat na Wimbledonie. Turniejowi grozi paraliż, ucierpiały dwie Polki

Nie takiego początku Wimbledonu oczekiwali kibice tenisa, spragnieni rywalizacji najlepszych czołowych zawodniczek oraz zawodników na trawie. Kapryśna brytyjska pogoda od drugiego dnia zmagań komplikuje plany organizatorów do tego stopnia, że turniejowi grozi kompletny paraliż. W środę znów rozpadało się nad kortami. Ucierpiały na tym między innymi dwie nasze rodaczki – Magdalena Fręch oraz Magda Linette, które wychodziły na kort, ale po chwili musiały wracać do szatni.

Deszcz paraliżuje Wimbledon
Deszcz paraliżuje Wimbledon/Kirsty Wigglesworth/Associated Press/East News/East News

Organizatorzy obu europejskich turniejów wielkoszlemowych mają w tym roku ogromnego pecha. Po zwariowanym pierwszym tygodniu w Rolandzie Garrosie, sytuacja powtórzyła się na kortach Wimbledonu. Deszcz nie daje za wygraną i sprawia, że spotkania są opóźniane lub przenoszone na kolejne dni. Cierpią na tym nie tylko zawodnicy, ale i kibice, którzy bez parasola nawet nie pojawiają się na trybunach. Problem aż tak nie dotyczy tylko kortów z rozsuwanym dachem, jednak Brytyjczycy mają zaledwie dwa takie obiekty. Na jednym z nich 2 lipca zagrała Iga Świątek.

Iga Świątek i Hubert Hurkacz już w drugiej rundzie

Raszynianka jako jedyna z Polek rozegrała mecz pierwszej rundy. Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego pewnie pokonała w dwóch setach Sofię Kenin. "Jestem zadowolona z tego solidnego startu. Wiem, że to nie było łatwe losowanie, bo gra przeciwko mistrzyni wielkoszlemowej zawsze jest trudna, ale cieszę się, że udało się wygrać" - mówiła szczęśliwa po zwycięstwie.

Równie zadowolony z siebie może być także Hubert Hurkacz. Wrocławianin co prawda grał na otwartym korcie, lecz miał to szczęście, że we wtorek rozpoczął pojedynek z Radu Albot w miarę wcześnie, kiedy deszcz jeszcze nie padał nad kompleksem Wimbledonu. Krople pojawiły się dopiero w trakcie drugiego seta. Obaj zawodnicy zeszli w pewnym momencie do szatni, lecz wrócili do rywalizacji kilkadziesiąt minut później.

Przerwa dobrze podziałała na "Biało-Czerwonego". 27-latek ze stanu 0:1 wykręcił wynik 3:1 i przygotowuje się do kolejnej rundy. "Wiedziałem, czy to będąc na korcie czy poza nim, że parę rzeczy muszę zmienić i wejść na wyższe obroty. Myślę, że ostatecznie dobrze zadziałało to dla mnie w tym momencie" - oznajmił Arturowi Gacowi z Interia Sport.

Magdalena Fręch i Magda Linette czekają na poprawę pogody

Pojedynku otwierającego singlowy turniej nie zagrały jeszcze do końca dwie nasze rodaczki: Magda Linette oraz Magdalena Fręch. Początkowo obie miały zmierzyć się ze swoimi przeciwniczkami we wtorek, lecz ze względu na deszcz organizatorzy przenieśli mecze Polek na środę na godzinę 12:00. Zawodniczki zaczęły grać na raty, schodząc, gdy robiło się ślisko i wychodząc gdy pogoda umożliwiała rywalizację

Brytyjczycy mają twardy orzech do zgryzienia, bo kolejne opóźnienia mogą doprowadzić do paraliżu turnieju. Francuzi sobie poradzili. Oby też większych komplikacji nie było w Londynie.

"Jakby Turcja odpadła z turnieju EURO musiałoby zostać zamknięte" WIDEO/GRAMY DALEJ /INTERIA.TV
Wimbledon to jeden z czterech wielkoszlemowych turniejów/AFP
Wimbledon - kort centralny/BEN STANSALL/AFP
W środę deszcz opóźnił rozpoczęcie gier na Wimbledonie/AFP
INTERIA.PL

Więcej na ten temat

Zobacz także

Sportowym okiem