W ostatnich trzech edycjach turnieju kilkakrotnie dochodziło na Melbourne Park do starć z udziałem kibiców bałkańskich, którzy dość regularnie przypominają o animozjach pomiędzy mieszkańcami Serbii, Chorwacji i Bośni. Właśnie te nacje, znane z porywczych charakterów, wywoływały bójki, ostatnio nawet z udziałem ponad 150 osób. Przed rokiem policjanci musieli użyć nawet wobec najbardziej krewkich kibiców armatek wodnych, zaraz po zakończeniu meczu Djokovicia z reprezentantem Bośni Amerem Deliciem. Sytuacja narastała już w trakcie pojedynku, a grupy zagorzałych fanów dość długo się nawzajem prowokowały obraźliwymi okrzykami. Do mniejszych awantur doszło też wcześniej przy okazji spotkania Dodiga z Chorwatem Ivo Karloviciem. Sam Djoković, triumfator Australian Open sprzed trzech lat, podkreślał na konferencji prasowej po meczu pierwszej rundy, że nie spodziewa się powtórki tamtych wydarzeń. - Przyjaźnimy się z Ivanem poza kortem, zresztą większość serbskich i chorwackich tenisistów trzyma się razem w Tourze. Nie ma więc najmniejszych powodów do bójek pomiędzy kibicami z naszych krajów. Wierzę, że nic złego się nie stanie - powiedział rozstawiony z numerem trzecim Serb po pokonaniu Hiszpana Marcela Granollersa w poniedziałek. Te zapewnienia jednak nie uspokoiły wystarczająco organizatorów, którzy po przykrych doświadczeniach lat ubiegłych postanowili podjąć szczególne kroki zmierzające do zapewnienia widzom bezpieczeństwa. W tym celu wzmocnili obstawę ochroniarzy na trybunach i wokół Hisense Arena, drugiego co do wielkości stadionu w Melbourne Park. Zwrócili się też do miejscowych władz o zabezpieczenie obiektu siłami policyjnymi przygotowanymi do szybkiego reagowania w razie konieczności. Djoković i Dodig wyjdą na kort późnym popołudniem, po zakończeniu meczu Francuzki Virginie Razzano z Rosjanką Marią Szarapową (nr 14.).