Sensacja na Australian Open. "1" w drabince przegrała z 759. rakietą świata
Trwa drugi dzień eliminacji do głównej drabinki Australian Open. Jak to często bywa, nie brakuje sensacyjnych rozstrzygnięć. Jednego z nich byliśmy świadkami w nocy czasu polskiego. Z szansami na udział w docelowych rozgrywkach pożegnała się tenisistka rozstawiona z "1". Mowa o Alycii Parks, notowanej obecnie na 68. miejscu w rankingu WTA. Będąca w dobrej dyspozycji w ostatnich tygodniach Amerykanka niespodziewanie przegrała z Mirjam Bjorklund 2:6, 3:6 i odpadła już w pierwszym z trzech etapów.
Alycia Parks z pewnością może mówić o sporym pechu. Pod koniec ubiegłego sezonu Amerykanka złapała dobrą formę, co zaowocowało m.in. triumfem w turnieju WTA 125 w Angers. Jej problem polegał jednak na tym, że punkty z tych zmagań wliczały się dopiero do rankingu z 9 grudnia. Tymczasem listy startowe do Australian Open zamykały się tydzień wcześniej, gdy 24-latka plasowała się na 103. pozycji. Nawet mimo wycofań kilku zawodniczek ostatecznie nie udało jej się bezpośrednio załapać do głównej drabinki pierwszej wielkoszlemowej imprezy w tym roku.
W związku z tym tenisistka, która obecnie plasuje się na 68. lokacie w kobiecym zestawieniu, musiała wziąć udział w eliminacjach. Wydawało się jednak, że będą one dla Parks formalnością, właśnie ze względu na lepszą dyspozycję w ostatnim czasie. Alycia zanotowała dobry start także w tym sezonie, docierając do półfinału WTA 250 w Auckland. Przegrała tam dopiero z Naomi Osaką.
Do meczu pierwszej rundy kwalifikacji przystępowała jako zdecydowana faworytka. Rozstawiona z "1" zawodniczka zmierzyła się z notowaną na 759. pozycji Mirjam Bjorklund. 26-letnia Szwedka była w przeszłości nawet na 123. miejscu, występowała w głównych drabinkach turniejów wielkoszlemowych. Ubiegły rok okazał się jednak dla niej fatalny, w związku z czym mocno spadła w zestawieniu. Przyczyniły się do tego także problemy zdrowotne. Udział w eliminacjach Australian Open umożliwił jej zamrożony ranking. Póki co skorzystała z niego znakomicie.
Alycia Parks odpada w pierwszej rundzie eliminacji do Australian Open. Zaskakująca porażka
Początek spotkania wyglądał dla Parks obiecująco, miała trzy break pointy na 3:1. Z czasem jednak sytuacja zaczęła się dla niej zmieniać w niepokojącym kierunku. Amerykanka wracała do swojej najgorszej wersji, która objawia się sporą liczbą podwójnych błędów serwisowych i wieloma niewymuszonymi błędami. Bjorklund grała swoje, wykazywała większą regularność w uderzeniach. To zaowocowało bardzo pozytywną serią na korzyść Szwedki. W szóstym gemie obroniła break pointa powrotnego, a później poszła po zwycięstwo w pierwszym secie. Triumfowała 6:2, zgarniając łącznie pięć gemów z rzędu.
Znakomita passa była kontynuowana także na starcie drugiej odsłony pojedynku. W pewnym momencie Szwedka miała nawet okazję na prowadzenie 3:0 z podwójnym przełamaniem, ale Alycia w końcu przerwała swoją niechlubną passę. W piątym gemie Mirjam dopięła jednak swego i zrobiło się 4:1 z podwójnym breakiem. Bjorklund znalazła się już blisko linii mety, ale Amerykanka nie dawała za wygraną. Rozstawiona z "1" zawodniczka ruszyła w pogoń. Kluczowy dla losów całego meczu okazał się ósmy gem. W nim Parks miała dwie okazje na 4:4, ale nie wykorzystała ich. Ostatnie cztery punkty trafiły na konto 759. rakiety świata.
Po chwili 24-latka znów straciła własne podanie i tak oto sensacja stała się faktem. Zawodniczka ze Skandynawii zwyciężyła 6:2, 6:3. Wymowne okazały się także statystyki pojedynku. Po stronie Alycii 25 uderzeń kończących i aż 44 niewymuszone błędy. Z kolei u Mirjam bilans wyszedł na plus - 12-10. W kolejnej rundzie eliminacji Australian Open reprezentantka Szwecji zagra z Luciją Cirić Bagarić. Parks nie ma już żadnych szans na wejście do głównej drabinki, nawet jako szczęśliwa przegrana. Musiałaby przegrać w trzeciej fazie kwalifikacji, by zachować szansę na awans jako tzw. lucky loser.