Spotkanie na szczycie z udziałem Małysza. Płyną słowa prosto z Austrii. "Jestem przekonany"
W ostatnich dniach wreszcie zapachniało optymizmem w polskich skokach. Prawdziwy popis od kilkudziesięciu godzin daje zwłaszcza Paweł Wąsek, który najpierw zajął piąte miejsce w Innsbrucku, a następnie uplasował się na czwartej lokacie w niedzielnych kwalifikacjach do konkursu w Bischofshofen. Doskonałe próby cieszynianina z bliska oglądał Adam Małysz. Prezes PZN wybrał się do Austrii w delegację. Podczas niej odbył rozmowy ze sztabem szkoleniowym oraz zawodnikami. Działacz zdał krótkie sprawozdanie.
Podopieczni Thomasa Thurnbichlera wciąż są daleko od ścisłej światowej czołówki. Kibice z niecierpliwością wyczekują na podium któregoś z naszych rodaków, ale na razie o wiele większym dla nich zmartwieniem jest z reguły awans do finałowej serii. Nerwowa atmosfera udziela się powoli wewnątrz kadry. W ostatnich dniach nie brakowało kontrowersyjnych wypowiedzi. Na niepokojące obrazki błyskawicznie zareagował Adam Małysz. Prezes PZN podjął decyzję o przylocie do Austrii, by bacznie przyglądać się dwóm ostatnim konkursom Turnieju Czterech Skoczni.
I jak na razie jego obecność przynosi efekty. Błyszczeć zaczął Paweł Wąsek. Po piątym miejscu w Innsbrucku, w niedzielę dorzucił czwartą lokatę w kwalifikacjach. Jeszcze wcześniej w treningu dalekim lotem błysnął Aleksander Zniszczoł. Ci dwaj zawodnicy sprawili, że humor legendarnego sportowca nieco się polepszył. Nie zmienia to faktu, iż i tak musiał przeprowadzić rozmowy z kadrowiczami oraz ich opiekunami. Szczegółami podzielił się w mediach społecznościowych.
Adam Małysz już po rozmowach. Wysłuchał skoczków i sztabu szkoleniowego
"Gdzieś tam docierały do nas różne informacje w Polsce, że nie dzieje się dobrze. Że jest jakieś zamieszanie. Że nie ma stuprocentowej wiary zawodników w stosunku do trenerów. Myślę, że to wszystko było zdecydowanie na wyrost. (...) De facto było to łapanie za jakieś słówka, połączone z frustracją zawodników, którzy nie do końca wystartowali tak, jak chcieli. Wiadomo, na dole jest wtedy złość. Człowiek chce się wtedy wyżyć, ale też znaleźć na siłę przyczynę skąd się to bierze. Stąd te wszystkie nieporozumienia" - oznajmił w krótkim filmiku dostępnym na profilu PZN w serwisie X.
Działacz, po tym co usłyszał w Austrii, jest pełen optymizmu. "Po rozmowie z trenerami widzę, że cały ten kierunek, który był wcześniej obrany, dalej idzie w tę samą stronę. Nie ma żadnego zagrożenia. Cała filozofia skakania jest zresztą podobna do tego, co gdzieś tam ja też widzę. Oczywiście tym starszym zawodnikom dużo ciężej zmienić coś, co dzisiaj nastąpiło, czyli nieco inna technika, trochę inne kombinezony. Ten sprzęt się cały czas zmienia. Młodszym jest zdecydowanie łatwiej" - dodał.
Na koniec nie zabrakło pochwał dla dwóch wcześniej wymienionych skoczków. Mowa o Pawle Wąsku oraz Aleksandrze Zniszczole. "Widzimy, że Paweł robi niesamowite postępy. A jego sprzęt wcale nie zmienił się względem pozostałych zawodników. Więc da się. W stu procentach przyczyna nie leży w kombinezonach, a trochę w technice skoku. Jestem bardziej spokojny. Wiem, że trenerzy idą w dobrą stronę. Wszyscy też mówią o zmianie pokolenia i to trochę też widać po czołówce. Paweł i Olek się wyróżniają. Olek już w zeszłym roku pokazywał, że go stać na bardzo dużo. Ja i tak dalej jestem przekonany, że trzeba wierzyć w starszych zawodników, bo mają niesamowity potencjał" - zakończył.
Tekstowa relacja na żywo z konkursu w Bischofshofen w Interia Sport. Początek o godzinie 16:30.