Partner merytoryczny: Eleven Sports

Dawid Kubacki nie dogadywał się w Norwegii. Wskazywał na próg i belkę

Dawid Kubacki był jednym z tych naszych zawodników, którzy brylowali w przedsezonowych treningach. W inauguracyjnych konkursach Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lillehammer nasz znakomity reprezentant miał jednak wielkie problemy. Przede wszystkim z prędkościami najazdowymi.

Dawid Kubacki
Dawid Kubacki/Geir Olsen/EPA/PAP

Dawid Kubacki z racji swojej budowy zazwyczaj należał do tych zawodników, którzy mieli wyższe prędkości najazdowe. W Lillehammer bywało z tym jednak różnie. Raz było lepiej, raz gorzej, ale ze wskazaniem na ten drugi wariant.

Nasz medalista olimpijski i były mistrz świata, a także triumfator Turnieju Czterech Skoczni, na Lysgardsbakken oddał tylko jeden dobry skok na siedem. To zdecydowanie za mało, by myśleć o dobrych wynikach w pierwszy weekend rywalizacji.

Adam Małysz: Nie widzimy znacznej poprawy w skokach. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Zabrakło jakości i nie wyszło najlepiej. Dawid Kubacki wierzy w lepsze skoki

Kubacki co rusz podkreślał, że dla niego dużym problemem była wysoka belka startowa, która nie pozwalała na swobodne ułożenie się w pozycji dojazdowej, a to przekładało się na prędkość na progu, a potem na to, co działo się zaraz po wybiciu z niego.

34-latek oddał tak naprawdę tylko jeden dobry skok. Miało to miejsce w porannych kwalifikacjach w niedzielę. Był wtedy 15. i wydawało się, że w końcu będzie lepiej w konkursie. Niestety Kubacki przepadł w śnieżnej zadymce. Po swoim skoku mocno się dziwił, jakie zajmuje miejsce. To była lokata, która nie dawała szans na awans do konkursu.

- Na pewno nie przegrałem z warunkami. Nie będę szukał usprawiedliwienia. Ten skok w niedzielnym konkursie nie był tak stabilny, jak w porannych kwalifikacjach - mówił Kubacki.

I właśnie tej stabilności zabrakło niemal wszystkim naszym skoczkom w Lillehammer. Jeśli tylko uda im się popracować nad tym, to wcale nie musi być tak źle.

Brakowało mi prędkości na najeździe. Miałem jeszcze bardziej zwęzić kolanka przed tym skokiem konkursowym, ale - jak było widać - nie wyszło. Prędkość niby była lepsza, ale to nie był aż taki przeskok, jakiego się spodziewałem. Do tego błąd na progu spowodował, że było dla mnie po zawodach

~ mówił Kubacki.

- Trudno jest mi oceniać ten weekend w Lillehammer, bo moje skoki na ostatnich zgrupowaniach w Polsce były dużo lepszej jakości. Do samego końca nie byłem w stanie dogadać się w Norwegii z belką startową. Teraz trzeba wyciągnąć wnioski i pracować dalej. Wierzę, że w Ruce będzie zdecydowanie lepiej, bo energia na progu jest - dodał.

/INTERIA.PL/interia

"As Sportu 2024". Wybierz z nami finałową 16 plebiscytu

Dawid Kubacki/JUSSI NUKARI/LEHTIKUVA/AFP
Skocznia w Lillehammer/Tomasz Kalemba/INTERIA.PL
Dawid Kubacki/AFP




INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem