W pomeczowym protokole wszystko wygląda idealnie. Debiut Wojciecha Szczęsnego, dwa gole Roberta Lewandowskiego i awans Barcelony do 1/8 finału Pucharu Króla po wygranej z UD Barbastro 4:0. Polak trafiał do siatki w 31. i 47. minucie. "Druga połowa zaczęła się od wyroku. Dobra asysta Pablo Torre pozwoliła Lewandowskiemu wygrać walkę ciałem, zyskać dogodną pozycję i wykończyć akcję. Sen gospodarzy w tym momencie urwał się już całkowicie" - czytamy w "Sporcie". Pogrom w debiucie Szczęsnego. Kopciuszek rozbity, Lewandowski nie okazał łaski Lewandowski bohaterem "na słowo honoru". System VAR mógł go pognębić doszczętnie "Niecałe trzy minuty po wznowieniu gry Lewandowski zdobył gola na 3:0, ale był na spalonym. Ponieważ w tej rundzie pucharowej nie ma jeszcze systemu VAR, bramka wskoczyła na tablicę wyników" - podkreśla tymczasem "Marca". Na tę sytuację - z niemal pewnym ofsajdem - zwracają uwagę także inne hiszpańskie media. "Lewego" uratował brak monitorów VAR. Fakty są jednak takie, że 36-letni snajper w tym sezonie ma na koncie już 25 goli w barwach "Dumy Katalonii" - 16 w La Liga, siedem w Champions League i dwie w krajowy pucharze. "Przy wyniku 0:4 Barcelona kontrolowała mecz, a Hansi Flick zaczął więcej myśleć o Superpucharze i usunął z boiska najpierw Pedriego, a potem Lewandowskiego" - pisze madrycki "As". Polski napastnik opuścił murawę w 62. minucie. Ale równie dobrze mogło mu się to przytrafić dziesięć minut wcześniej. W walce o piłkę brzydko sfaulował jednego z rywali, po chwili zobaczył za to tylko żółtą kartkę. I znowu - gdyby sędziowie dysponowali w tym spotkaniu systemem VAR... "Oczami wyobraźni widział już czerwień, ale ostatecznie skończyło się na kolorze żółtym" - skwitowano w "Mundo Deportivo".