Chwila chwały Lewandowskiego, Polak pogrążył IV-ligowca. Zdecydował ten szczegół
To świetny wieczór dla kibiców FC Barcelona w Polsce. Wojciech Szczęsny w końcu zanotował debiut w barwach "Dumy Katalonii", a Robert Lewandowski trafił do siatki w meczu Pucharu Króla z UD Barbastro. Kapitan reprezentacji Polski wykazał się chłodną głową... i to dosłownie, jeszcze w pierwszej połowie dobijając czwartoligowego rywala, który ambitnie walczył z gigantem przed własną publicznością.
FC Barcelona zainaugurowała swoje występy w 2025 roku meczem 1/16 Pucharu Króla z występującą na czwartym szczeblu rozgrywkowym ekipą UD Barbastro. Mimo początkowej fazy rywalizacji i klasy rywala trener Hansi Flick zdecydował się na wystawienie stosunkowo mocnej rywalizacji.
I tak od pierwszej minut na murawę wybiegł Robert Lewandowski. Ale - co ważne - po raz pierwszy dokonał tego u boku swojego rodaka - Wojciecha Szczęsnego, który po długich trzech miesiącach oczekiwania w końcu mógł zadebiutować barwach "Dumy Katalonii".
Puchar Króla: UD Barbastro - FC Barcelona. Robert Lewandowski trafił do siatki
Polski bramkarz nie miał jednak za dużo do roboty. Gospodarze walczyli dzielnie, przeciwstawiając się hiszpańskiemu gigantowi, ale nie potrafili stworzyć zagrożenia w polu karnym Barcelony. Znacznie częściej przy piłce znajdował się Robert Lewandowski, który polował na bramkę. I doczekał się w 31. minucie.
Kapitan naszej kadry strzelił gola po dobrym dośrodkowaniu z rzutu wolnego, które posłał w pole karne rywala Pablo Torre. "Lewy" wyskoczył do piłki i głową posłał ją do bramki. Ta jednak jeszcze po drodze odbiła się od ręki jednego z obrońców. Ten szczegół kompletnie zdezorientował bramkarza.
W ten sposób Robert Lewandowski dobił znacznie niżej notowanego rywala. Wcześniej bowiem wynik otworzył w 21. minucie Eric Garcia, który także popisał się skuteczną grą głową.
Co więcej, po przerwie reprezentant Polski znów zdobył bramkę - ponownie po dograniu Pablo Torre. Tym razem sprytnie unikając - zdaniem sędziego - spalonego i wygrywając pojedynek z obrońcą stanął oko w oko z bramkarzem, następnie pewnie go pokonując.