Część zawodników przeszła zakażenie bezobjawowo, przebieg choroby u innych był trudny. Filip Komorski przebywał na kwarantannie trzy tygodnie. Tyska ekipa oddała osocze w katowickim Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. - Chciałem pomóc, bo wiem, że jest wielu chorych. Fajnie było zrobić coś dobrego. Wspólnie z kolegami przyjechaliśmy oddać osocze. Na pewno na początku trochę czasu zajmuje wypełnienie dokumentów, ale wszystko przebiega naprawdę bardzo sprawnie - powiedział napastnik GKS-u Bartłomiej Jeziorski. Jego kolega z zespołu Komorski wspominał, że podczas odosobnienia miał momenty zwątpienia. - Miałem gorączkę oscylującą w granicy 38-38,5 stopnia. Kolejnym objawem był ból głowy w okolicach zatok, skroni i czoła. Przez tydzień było ciężko. Później z biegiem czasu było coraz lepiej. W sumie spędziłem na kwarantannie 21 dni. Miałem momenty zwątpienia i czułem się już bezsilny. Na szczęście teraz nie odczuwam już żadnych dolegliwości - wspominał zawodnik. Dawcami osocza stosowanego w terapii COVID-19 mogą być osoby, które z tej choroby wyzdrowiały i miały ją potwierdzone testami. Mogły przejść ją nawet bezobjawowo. Warunkiem jest to, by były to zdrowe osoby, niechorujące przewlekle, w wieku od 18 do 65 lat. Od każdego ozdrowieńca pobierane jest około 600 ml osocza. Następnie jest ono dzielone na trzy porcje - 200 mln stanowi jedną jednostkę, co przekłada się na dawkę leku. W praktyce jeden dawca może pomóc trójce chorych. - Zostałem podpięty do specjalnej maszyny i rozpoczęło się pobieranie osocza. Wszystko trwało około 30 minut. Tak naprawdę nic nie musiałem robić. Leżałem spokojnie, a krew sama się pobierała. To absolutnie nic nie boli i nie ma się czego bać. Polecam wszystkim osobom, które mają przeciwciała, bo naprawdę możemy uratować komuś życie - zaznaczył Jeziorski. Autor: Piotr Girczys gir/ krys/