Hokeiści zamiast otrzymywać pensje, słyszą jedynie o kolejnych terminach wypłat. Zastrzegając anonimowość, przyznają, że tracą nie tylko cierpliwość, ale resztki wiary w to, że obietnice zostaną zrealizowane. Teraz sportowcy ustalili, że rozegrają jeszcze jutrzejszy mecz z Ciarko PBS Bank w Sanoku i piątkowy z JKH GKS Jastrzębie w Krynicy, a później każdy zadecyduje, co dalej, bo w takiej sytuacji trudno kogokolwiek nakłaniać do podjęcia takiej, czy innej decyzji. W przyszłym tygodniu można więc spodziewać się, że zawodnicy zaczną odchodzić do innych klubów. Jednak nie każdy będzie miał gdzie. - Pytanie, co dalej? Zrobić sobie roczną przerwę, grać amatorsko w pierwszej lidze, czy może zakończyć karierę? - zastanawia się jeden z zawodników 1928 KTH Krynica, zastrzegając anonimowość. Budowany latem "Dream Team" nie cieszy się sympatią kibiców innych drużyn, ale nie można się dziwić chłopakom, że chcieli stać się częścią - jak się wówczas wydawało się - przełomowego projektu. Plany gry w silniejszej lidze szybko upadły, ale sama możliwość pracy z takim fachowcem, jak Igor Zacharkin, jest dla wszystkich polskich hokeistów okazją, o jakiej jeszcze do niedawna mogli tylko marzyć. Miały być wysokie - jak na polskie warunki - kontrakty, zapewnione mieszkania, profesjonalne warunki do treningu, ale z wielkich planów został tylko zapał hokeistów i wiedza oraz zaangażowanie rosyjskiego trenera, jednego z najlepszych fachowców od hokeja na świecie. - Wciąż jest z nami. Powiedział nam, że nawet jeśli nie znajdą się pieniądze, to będzie do końca, aż ostatni z nas znajdzie klub. Czuje się za nas odpowiedzialny - powiedział Krzysztof Zapała, który jest w czołówce najlepiej punktujących zawodników ekstraligi. - Nastroje są dobre, bo wygrywamy, ale organizacyjnie i finansowo jest marnie. Zespół, który ma walczyć o mistrzostwo, gra za darmo. Autor: Mirosław Ząbkiewicz Zobacz terminarz i wyniki oraz tabelę ekstraligi hokeja