Środowy remis Eurofarmu Pelister z Fredericią sprawił, że mistrzowie Polski w tabeli grupy A spadli na ostatnie miejsce. Dwa punkty w siedmiu spotkaniach pierwszej rundy, aż porażek - to nie świadczy dobrze o ekipie Xavera Sabate. A wydawało się, że hiszpański szkoleniowiec "Nafciarzy" dostał już wszystkie narzędzia, by grać na europejskim poziomie nie tylko w meczach przeciwko Industrii Kielce w Superlidze, ale też właśnie w tych najważniejszych kontynentalnych rozgrywkach. Wyniki jednak tego nie pokazują i trudno było się spodziewać, że seria wyjazdowych porażek zostanie przerwana na Węgrzech. W hali, w której Sabate przecież pracował jako trener Telekomu, a z tą drużyną był też w pamiętnym finale Ligi Mistrzów przeciwko Vive Kielce. Mimo, że mistrzowie Węgier kilka dni temu przegrali prestiżowe starcie z Pickiem w swojej lidze. W czwartek mieli jednak wszystkie atuty w swoich rękach. Mistrz Polski zamyka tabelę w grupie Ligi Mistrzów. Siódma porażka w ósmym meczu, tym razem z Telekomem Veszprem Trzy tygodnie temu w Płocku Telekom wygrał 27:24, mimo aż 10 trafień Mihy Zarabeca. Dziś Węgrzy już dość dokładnie pilnowali słoweńskiego rozgrywającego Orlenu Wisły, ale generalnie też znów nie pozwalali na zbyt wiele w drugiej linii. O ile w obronie, przynajmniej w pierwszym kwadransie, goście spisywali się całkiem dobrze, to w ataku nie mieli za wiele do powiedzenia. Szukali swojego pomysłu, ale bez efektów. Trudno jednak o jakiś sukces, jeśli np. Tomas Piroch popełnia kilka prostych błędów w parę minut, a po kontuzji Michała Daszka nie za bardzo jest kim go zastąpić. Różnica była widoczna też wówczas, gdy któryś z płocczan wyłapywał karę, wtedy cierpiała też defensywa. Gdy w 14. minucie legendarny Islandczyk Aron Palmarsson podwyższył na 8:4, Sabate poprosił o przerwę. Niewiele mógł zrobić, Nedim Remili popisywał się asystami, grał pod publikę. Można było nawet odnieść wrażenie, że gospodarze nie włączyli najwyższego biegu, podobnie jak i kibice w Veszprem Arenie, mieszczącej ponad 5300 ludzi. Do stanu 10:13 "Nafciarze" byli jeszcze w stanie trzymać trzybramkowy dystans. pierwszą połowę przegrali 13:17, skarcił ich na sam koniec ich niedawny as Sergiej Kosorotow. Takiej strzelby, jaką był Rosjanin, dziś Sabate w swoim zespole nie posiada. Bezpieczna przewaga lidera z Veszpremu. Choć mistrz Polski podjął walkę Na początku drugiej połowy niewiele się jednak zmieniło. Przez ponad pięć minut płoczanie męczyli się w ataku, nie potrafili pokonać Corralesa. I już tracili do rywali sześć bramek. Przy stanie 21:15 hiszpański bramkarz Telekomu został trafiony prosto w twarz przez Gergo Fazekasa. Nie było jednak kary dla Węgra z Orlenu Wisły, ale dla Ludovica Fabregasa, który go mocno odepchnął. Za chwilę z karnego trafił Zarabec, później ze skrzydła Tim Cokan, a jeszcze szansę z sześciu metrów miał Fazekas. Mistrzowie Polski mogli więc wrócić do meczu, trochę ożywić kibiców w Telekom Arenie, którzy głównie wspomagali zespół trąbkami, a nie dopingiem. Tyle że już po chwili karę "wyłapał" Leon Susnja, szczęście dopisało przy rzucie Remiliemu i sytuacja wróciła do normy. Znów oba zespoły dzieliło sześć bramek. A ogłuszonego Corralesa z powodzeniem zastąpił Mike Jensen, bramkarz znany polskim kibicom choćby z gry w ekipie Magdeburga. Na trzy minuty przed końcem, po szalonej asyście Pirocha, ze skrzydła trafił Lovro Mihić, zrobiło się 25:28. Potrzebny był cud, by jeszcze coś tu się wydarzyło, ale on nie nastąpił. Remili po chwili zamknął sprawę, a Telekom ostatecznie wygrał 30:26. Teraz przed mistrzami Polski dwa tygodnie prawdy. Najpierw podejmą Fredericię, za dwa tygodnie pojadą do Macedonii Północnej. Minimum trzy punkty wydają się być warunkiem koniecznym, by liczyć się w walce o awans do fazy pucharowej. A najlepiej - cztery punkty. Telekom Veszprem - Orlen Wisła Płock 30:26 (17:13) Telekom: Corrales (7/24 - 29 proc.), Jensen (2/11 - 18 proc.) - Remili 6, Palmarsson 6, Kosorotow 5, Elisson 4, Casado 3, Marguc 2, Fabregas 2, Cindrić 1, Pechmalbec 1, Grahovac, Descat, Ligetvari, Vegh, Wajłupow. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 3/4. Orlen Wisła: Alilović (1/12 - 8 proc.), Hallgrimsson (5/23 - 22 proc.) - Zarabec 7, Cokan 5, Piroch 3, Mihić 3, Serdio 2, Fazekas 2, Krajewski 2, Dawydzik 1, Szita 1, Panić, Šušnja, Šiško, Terzić, Michałowicz. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 4/4.