Partner merytoryczny: Eleven Sports

Dziesięć bramek znakomitego Słoweńca. Europejski gigant drżał o końcowy wynik

Niespełna 11 miesięcy temu Orlen Wisła Płock rozegrał jedno z najlepszych spotkań być może w całej historii klubu, wręcz rozbił 37:30 słynny Telekom Veszprem. Niedawny triumfator klubowych mistrzostw świata przyjechał na Mazowsze by zmazać tę plamę, ustawić sobie sytuację w walce o bezpośredni awans do ćwierćfinału. Tyle że mistrzowie Węgier tym razem na sensację nie pozwolili, choć na 11 minut przed końcem był jeszcze remis. Wygrali w Orlen Arenie 27:24 (12:10).

Miha Zarabec, jeden z dwóch - obok Mirko Alilovicia - jasnych punktów Orlenu Wisły Płock w starciu z Telekomem Veszprem
Miha Zarabec, jeden z dwóch - obok Mirko Alilovicia - jasnych punktów Orlenu Wisły Płock w starciu z Telekomem Veszprem/JACEK PRONDZYNSKI/FOTOPYK/Newspix

Tamten mecz z początku grudnia, wygrany przez "Nafciarzy" 37:30, otworzył im drogę do fazy pucharowej Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie - zakończonej dwumeczem z PSG. Było to spotkanie wręcz genialne dla Wisły, na dobrą sprawę rozstrzygnięte już w pierwszej połowie, a kontrolowane w drugiej. Wtedy jednak zespół, po słabym początku, był na fali wznoszącej.

Teraz, takie można odnieść wrażenie, do wzrostu jest daleko, przynajmniej w Lidze Mistrzów. Na dodatek z gry, po zwichnięciu barku, wypadł Michał Daszek, a zastąpić go w składzie nie ma kto.

Mistrz Polski punktów zaś potrzebuje jak tlenu, a i tak wiele wskazuje na to, że wiosną będzie się bił co najwyżej o szóste miejsce. Ostatnie dające przepustkę do 1/8 finału.

Orlen Wisła Płock - Telekom Veszprem w Lidze Mistrzów. Faworyt przyjechał na Mazowsze jako jeden z głównych faworytów LM

Płocczanie potwornie męczyli się w ofensywie, co oczywiście było też efektem świetnej gry mistrza Węgier. Nawet gdy Ludovic Fabregas wyleciał z boiska na dwie minuty, to pięciu obrońców Telekomu i tak wymusiło błąd Zarabeca. Słoweniec miał ogromne problemy z napędzeniem akcji, jedyny zawodnik w Wiśle potrafiący rzucić z drugiej linii, czyli Zoltan Szita spisywał się jeszcze gorzej. Po 10 minutach gospodarze przegrywali 1:3, to trafienie Zarabeca z karnego było jedynym. Za chwilę Słoweniec pokonał Corallesa także z gry, ale większego wpływu to nie miało. W 13. minucie Xavier Sabate pierwszy raz poprosił o przerwę, jego zespół sprawiał wrażenie bezradnego.

Tomas Piroch/Szymon Łabiński

Hiszpan szukał różnych rozwiązań, na boisko wbiegali kolejni zawodnicy, ale niemoc wciąż pozostawała ogromna. Nadzieję dał jednak w bramce Mirko Alilović.

Doświadczony Chorwat widział, co wyczynia po drugiej stronie boiska były golkiper "Naciarzy" Corrales (6/9 w pierwszym kwadransie) i ruszył w tym samym kierunku. Obronił karego Hugo Descata, zanotował kilka innych interwencji. A że jego koledzy w miarę dobrze też bronili, to przewaga Telekomu nie rosła. Mało tego, zaczęła... topnieć. Popełniający zaś sporo błędów Tomas Piroch wyrównał w 19. minucie na... 5:5.

Mistrzowie Polski jeszcze przez chwilę remisowali, mieli nawet szansę by prowadzić 8:7 - i się zacięli. Wystarczyła jedna kara dla Mirsada Terzicia, by całkowicie rozłożyć defensywę wiślaków. Nawet fenomenalny Alilović niewiele był w stanie pomóc. Za chwilę Piroch zgubił piłkę podczas kozłowania, a Fabregas doprowadził do stanu 7:11. Było więc znów bardzo źle.

Sytuację po raz kolejny ratował jednak chorwacki bramkarz, znów obronił rzut karny Descata. Mistrzowie Polski mogli przegrać tę pierwszą połowę jedną bramką, tyle że Dawydzik przegrał starcie z Corralesem. Hiszpan miał w tej połowie dziewięć interwencji, Chorwat z Płocka - siedem.

Zaskakujący bój mistrza Polski z głównym kandydatem do triumfu w Lidze Mistrzów. Niby nudno i spokojnie, a mecz zacięty

W drugiej połowie niewiele się zmieniło. Wiślacy jakby nie chcieli przyspieszać tempa gry, rozgrywali piłkę anemicznie, co najwyżej w którymś momencie Zarabec podkręcał tempo i... kończył akcję sam. Telekom odskoczył na cztery bramki, by za chwilę znów połowę stracić. A jeszcze Zarabec pierwszy raz w meczu się pomylił, na dodatek z karnego.

Tyle że już za chwilę Piroch mógł wyrównać, takie to było dziwne spotkanie.

Mirko Alilović/Szymon Łabiński

Na kwadrans przed końcem czescy sędziowie Novotny i Horacek poszli obejrzeć na monitorze sytuację, w której Szita spadł na parkiet po kontakcie z ręką Siergieja Kosorotowa. Rosjanin z Picku, niegdyś as Orlenu Wisły, za chwilę zobaczył czerwoną kartkę. A później Fazekas doprowadził do 18:18. Sytuacja zaczęła wyglądać arcyciekawie.

Szybko jednak zmieniła się, dwa błędy w ataku płocczan, trzy bramki zespołu z Węgier - i już goście mieli spokój. Na pracę arbitrów irytował się Sabate, ale to niewiele dawało. Wciąż jego zespół miał ogromne problemy, brakowało zagrożenia z drugiej linii, a i zmiana Alilovicia na Viktora Hallgrimssona, zaskakująca, niewiele dała. A wręcz była błędna.

Faworyt tym przewagę utrzymał, wygrał w Orlen Arenie 27:24. Dwóch świetnych zawodników - Alilović i Zarabec - to za mało.

Orlen Wisła Płock - Telekom Veszprem 24:27 (10:12)

30.10.2024
20:45
Zakończony
Miha Zarabec
2' , 11' , 15' , 21' , 28' , 29' , 37' , 46' , 57' , 60'
Gergo Fazekas
17' , 23' , 27' , 42' , 48'
Tomas Piroch
19' , 41'
Lovro Mihić
45' , 51' , 56' , 58'
Luka Cindric
5' , 25' , 33' , 44' , 50' , 51'
Ludovic Fabregas
8' , 24' , 26' , 27' , 41' , 58'
Mikita Vailupau
9' , 20' , 27'
Nedim Remili
12' , 23' , 53' , 55'
Bjarki Elisson
13' , 31' , 37' , 45' , 52' , 57' , 60'
Wszystko o meczu
ORLEN Wisła Płock - KGHM Chrobry Głogów. Skrót meczu/Polsat Sport/Polsat Sport
Zoltan Szita/Szymon Łabiński/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem