Sensacja w Zenicy. Bośniacy zepsuli plany Holendrów. Ważny wynik dla Polaków
Bośnia i Hercegowina niespodziewanie zremisowała z Holandią w Zenicy. W ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Narodów gospodarze grali już tylko o honor. Holendrzy też byli pewni awansu do fazy pucharowej z drugiego miejsca. W pierwszym spotkaniu było jednak aż 5:2 dla "Oranje", dlatego można było się spodziewać jednostronnego starcia. Nic bardziej mylnego, gospodarze chcieli zaprezentować się z dobrej strony, co im się udało. Mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 1:1, co jest całkiem dobrą wiadomością dla... reprezentacji Polski.
W swoim ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Narodów dywizji A Bośnia i Hercegowina podejmowała w Zenicy Holandię. Dla reprezentacji Polski i polskich kibiców było to ciekawe spotkanie z jednego względu, niestety niezbyt chlubnego. Przed tą potyczką Biało-Czerwoni oraz "Smoki" mieli po 16 bramek straconych, co było najgorszym bilansem w całej dywizji A. Starcie Bośniaków z Holendrami sprawiło jednak, że ostatecznie piłkarze Michała Probierza zostali "ocaleni" i nie będą już dzielili tego antyrekordu.
Polacy już nie są najgorsi. Bośnia straciła gola już w pierwszej połowie meczu z Holandią
Mecz bardzo agresywnie zaczęli piłkarze Bośni i Hercegowiny, którzy mocno pressowali Holendrów i starali się wysoko odbierać piłkę. Goście jednak zachowali stoicki i spokojnie rozgrywali piłkę, czekając na swoją szansę. "Oranje" próbowali przedzierać się skrzydłami, ale nie niosło to za sobą większego zagrożenia w pierwszych 20 minutach. Ten fragment nie obfitował też w żadne ciekawsze wydarzenia na stadionie w Zenicy.
Ciekawiej zaczęło się robić z czasem, a w 26 minucie Holendrom udało się już wyjść na prowadzenie. Z piłką do środka zszedł Noa Lang, po czym dośrodkował ją z lewego skraju pola karnego w światło bramki. Brian Brobbey wygrał pojedynek o pozycje z Barisiciem i pewnym uderzeniem pokonał Martina Zlomislicia. Dzięki temu goście otworzyli wynik. Brobbey'owi po raz drugi udało się trafić do siatki w 31 minucie, ale jego gol tym razem nie został uznany, ponieważ we wcześniejszej fazie akcji na spalonym znajdował się Lang.
W 38 minucie piłkę do bramki skierowali też gospodarze, a konkretnie uczynił to Edin Dzeko, tyle że na "ofsajdzie" był podający mu Amar Dedić. Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił i obie reprezentacje zeszły do szatni przy rezultacie 1:0 dla Holandii. Piłkarze Ronalda Koemana pokazali w tej części spotkania więcej wyrachowania i doświadczenia, zasłużenie prowadząc, ale Bośniacy mieli swoje momenty, co zwiastowało ciekawe drugie 45 minut.
Niespodziewane rozstrzygnięcie. Bośnia urywa punkty Holandii w Lidze Narodów
Gospodarze rozpoczęli drugą połowę od mocnego akcentu. Edin Dzeko w 48 minucie wpadł z piłką w pole karne, ale jego "szarża" zakończyła się tym, że trafił jedynie w boczną siatkę. Znakomity bośniacki napastnik w tej części spotkania seryjnie dochodził do sytuacji. Kolejne miał w 59 i 62 minucie. Najpierw jednak uderzył prosto w Marka Flekkena, a trzy minuty później już skierował piłkę do bramki, tyle że był na pozycji spalonej.
Starania gospodarzy wreszcie doczekały się pomyślnej puenty, ale nie za sprawą Dzeko. W 67 minucie Bośniacy przeprowadzili bardzo cierpliwy atak pozycyjny, który wyglądał bardzo widowiskowo, zwłaszcza w ostatniej fazie w polu karnym. Zawodnicy Sergeja Barbareza wymienili kilka podań, a piłka trafiła pod nogi Dzeko, który huknął na bramkę. Świetnie jego strzał obronił Flekken, ale na dobitkę czychał Ermedin Demirović, który trafił do siatki po strzale głową. Futbolówkę z lini bramkowej rozpaczliwie próbował jeszcze wybijać Jorrel Hato, ale mu się to nie udało.
Do ostatniego gwizdka inicjatywa była po stronie Holendrów, ale nie udało im się strzelić gola. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1, co z perspektywy poprzednich wyników Bośni należy uznać za sensację, choć warto podkreślić, że goście zagrali w nieco rezerwowym i eksperymentalnym składzie.