Najlepszy napastnik Bundesligi. Lewandowski spełnił marzenie Jana Furtoka
Jan Furtok, który zmarł dziś w wieku 62 lat, długo był najlepszym polskim strzelcem w Bundeslidze z dorobkiem 59 goli zdobytych w barwach HSV Hamburg i Eintrachtu Frankfurt w latach 1988-95. W barwach pierwszego z tych klubów, Furtok był wicekrólem strzelców ligi niemieckiej w sezonie 1990/91, a jego osiągnięcia przebił dopiero wiele później Robert Lewandowski. W jednym z wywiadów, katowiczanin z całego serca życzył następcy pobicia jego rekordu.
Końcówka lat 80. XX wieku były specyficznym czasem w polskim futbolu. Komuna już chwiała się mocno, żelazna kurtyna już się uchyliła, co oznaczało, że najlepsi piłkarze z bloku wschodniego byli do wyjęcia za przysłowiowe frytki. Niektórzy zgrzeszyli niecierpliwością i przedostali się na wymarzony zachód nielegalnie na drodze ucieczki. Najgłośniejszym takim przypadkiem był Andrzej Rudy, który opuścił polską przed meczem z reprezentacją ligi włoskiej w Mediolanie w listopadzie 1988 r.
Tam był grany jeszcze wątek miłosny, a na poprzednim zgrupowaniu reprezentacji Polski przed meczem z Albanią, Rudy dzielił pokój z klubowym kolegą z GKS Katowice, Janem Furtokiem. Napastnik był już wówczas zawodnikiem Hamburgera SV, który zapłacił klubowi Mariana Dziurowicza około 1,6 miliona marek.
W Hamburgu Furtok dosłownie minął się z Mirosławem Okońskim. Gdy "Oko" odszedł do AEK Ateny, nad Morze Bałtyckie na które Niemcy mówią Ostsee przybył Jan Furtok. Napastnik nie został aż takim ulubieńcem hanzeatyckich fanów jak jego poprzednik, ale podtrzymał świetną markę polskich piłkarzy. Premierowy sezon zakończył z dorobkiem dziewięciu goli, w kolejnym 1989/90 poprawił ten wynik o jedną bramkę, a następny był dla niego rekordowy w HSV.
Jan Furtok nie żyje. Miał 62 lata
W pierwszym półroczu 1991 r. nazwisko Jana Furtoka było na ustach wszystkich sympatyków futbolu w Niemczech. W ciągu całego sezonu zdobył 20 goli, co dało ma drugie miejsce w klasyfikacji snajperów Bundesligi. Więcej, o jedno trafienie, miał tylko Ronald Wohlfarth z Bayernu Monachium. To było niesamowite osiągniecie i odbiło się wielkim echem w Polsce, przecież Bundesliga to był wówczas nieosiągalny szczyt marzeń, a tu nasz rodak walczy o najwyższe zaszczyty.
- Cztery razy zostałem wicekrólem strzelców. Trzy razy w polskiej Ekstraklasie, raz w Bundeslidze. W Polsce najbliżej tytułu najlepszego strzelca byłem w sezonie 1987/88, strzeliłem wtedy 18 goli, dwa mniej od Darka Dziekanowskiego. W Bundeslidze zabrakło mi jednego trafienia. Chyba niepisane jest mi zdobycie kiedykolwiek miana najlepszego snajpera - mówił Furtok na łamach książki "Jedenastka miliarderów" autorstwa Jacka Kmiecika i Pawła Zarzecznego, która stanowi dziś niezwykły dokument czasów przełomu ustrojowego.
W tamtym sezonie Jan Furtok został wybrany najlepszym napastnikiem Bundesligi przez renomowany magazyn "kicker". To wtedy HSV dostał za snajpera lukratywne oferty transferowe z francuskich Paris Saint-Germain i Olympique Lyon, ale klub znad Elby nie chciał sprzedawać Furtoka, po tym jak hanzeatyckie miasto na rzecz Lazio Rzym zamienił Thomas Doll.
Pod koniec pobytu w Hamburgu (w 1993 r. Furtok odszedł do Eintrachtu Frankfurt) działacze HSV zasugerowali Polakowi, aby postarał się o niemieckie obywatelstwo, co zwolni jedno miejsce w kadrze dla obcokrajowca. Za załatwianie potrzebnej dokumentacji wzięła się pani Anna, żona Jana.
- Jeśli tak bardzo chce pani zostać Niemką, to radzimy odwiedzić obóz przejściowy dla uchodźców. Może po roku pani się uda - drwili urzędnicy.
Nadgorliwość urzędników doprowadziła żonę napastnika do szewskiej pasji. Postanowiła, że nigdy nie zostanie "Frau Furtok". Mężowi też zabroniła myśleć o przyjęciu drugiego obywatelstwa.
Dwie dekady później, gdy Bundesligę podbijał Robert Lewandowski, Jan Furtok życzył mu zdobycia króla strzelców.
- Skoro mógł zwyciężyć w Polsce, to może i w Niemczech. Chciałbym, aby w końcu Polak został najlepszym strzelcem Bundesligi. Niech pokaże Niemcom, że Polak też potrafi. Mnie się nie powiodło, choć byłem naprawdę o krok od sukcesu - mówił w wywiadzie Furtok. Jego marzenie się spełniło, "Lewy" został aż siedmiokrotnym królem strzelców Bundesligi.
Korzystałem z książki "Jedenastka miliarderów" autorstwa Jacka Kmiecika i Pawła Zarzecznego