Ostre wejście Lukasa Podolskiego w nogi Damiana Kądziora zdominowały nagłówki po niedzielnych Małych Derbach Śląska. Sześciokrotny reprezentant Polski nie ma wątpliwości w ocenie zachowania boiskowego przeciwnika. Eksperci bez wątpliwości. Podolski powinien wylecieć z boiska Choć w niedzielnych Małych Derbach Śląska padł tylko jeden gol, mecz ten na długo zostanie w pamięci obserwatorów PKO BP Ekstraklasy. Doszło w nich do aż 25 fauli, a sędzia wyrzucił z boiska Jakuba Czerwińskiego, bo ten... spoliczkował Erika Janżę. Pomimo tak kuriozalnych wydarzeń, media skupiły się na innej sytuacji. W 87. minucie Lukas Podolski - który niedługo wcześniej pojawił się na murawie - brutalnie zaatakował nogę Damiana Kądziora. Eksperci nie mają wątpliwości - mistrz świata z 2014 roku powinien wówczas obejrzeć czerwoną kartkę i wylecieć z boiska. Tymczasem arbiter w ogóle nie ukarał 39-latka. Nie uczynił tego również po ostrym faulu, gdy "Poldi" pokazał słynny "gest Kozakiewicza". Sam napastnik Górnika Zabrze bynajmniej nie czuje się winny. Na odpowiedź Piasta Gliwice nie trzeba było długo czekać. Kądzior: takiego faulu nie da się wytłumaczyć w taki sposób Kądzior w wyniku faulu musiał opuścić boisko, a kibice Piasta bali się, że jego przerwa w grze okaże się długa. Po około dobie pojawiła się jednak pierwsza diagnoza, uspokajające fanów z Gliwic. A niedługo później swoją sytuację skomentował sam zainteresowany. "Całe szczęście, że badania nie wykazały żadnych pęknięć czy złamań, muszę jednak odczekać, aż zejdzie opuchlizna i upewnić się, że wszystko jest w porządku z więzadłami. Jest lekki problem z torebką stawową, ale nie sądzę, żebyśmy mówili o dłuższej przerwie. Kilka dni, może tydzień i powinno być okej. W ostatniej chwili, może nawet nieświadomie, udało mi się trochę odskoczyć z nogą. Gdybym tego nie zrobił, faul mógłby się skończyć znacznie gorzej, bo chodziło o nogę postawną. Nie nastawiam się na dłuższą przerwę w treningach" - powiedział w rozmowie z portalem Weszło. 32-latek nie omieszkał też skomentować postawy Podolskiego, który nie poczuwa się do winy za ostre wejście. Kądzior nie ukrywał, że to bezmyślne wejście mogło mieć znaczny wpływ na jego dalszą karierę. "Mam jeszcze pół roku kontraktu z Piastem i gdyby doszło do jakiegoś złamania, trudniej byłoby myśleć o tym, co dalej. Niezręcznie mi to komentować" - dodał skrzydłowy "Piastunek". W przyszły piątek Piast Gliwice będzie musiał poradzić sobie bez 32-latka, a zespół czeka wielkie wyzwanie. Na jego stadion przyjedzie bowiem lider tabeli, Lech Poznań.