Fatalne wpadki reprezentantów Polski, słodko-gorzki wieczór na Wyspach
Zarówno Jakub Kiwior, jak i Jan Bednarek znaleźli się w wyjściowych składach swoich drużyn na środowe spotkania w ćwierćfinale Pucharu Ligi Angielskiej. Niestety, żaden z reprezentantów Polski nie może mówić o udanym występie, bo sprezentowali swoim przeciwnikom po jednej bramce. O ile jednak jeden z defensorów został ostatecznie "uratowany" przez kolegę, drugi nie zagra już w tym sezonie w Carabao Cup.
Arsenal FC mierzył się w środę z Crystal Palace w ćwierćfinale Carabao Cup, a Southampton FC podejmowało u siebie Liverpool FC. Kolejną szansę w wyjściowym składzie otrzymał Jakub Kiwior, ale Polak szybko popełnił poważny błąd w defensywie. Niestety, podobnie wyglądała sytuacja Jana Bednarka, który sprezentował bramkę Darwinowi Nunezowi.
Jakub Kiwior zawalił bramkę już w czwartej minucie derbów, Gabriel Jesus bohaterem
Jakub Kiwior nie mógł mówić o udanym początku sezonu w barwach Arsenalu FC. W pierwszych miesiącach Mikel Arteta nie korzystał z usług Polaka niemalże wcale, mógł co najwyżej liczyć na "ogony" w mniej istotnych starciach. Media żyły rychłym transferem defensora, bo nic nie wskazywało na to, by miał odzyskać miejsce w wyjściowym składzie. Tak się jednak stało po listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. 25-latek wybiegł na drugą połowę spotkania z West Hamem (5:2) i później był już regularnie wykorzystywany przez hiszpańskiego szkoleniowca.
Kiwior otrzymał też od niego szansę w środowym ćwierćfinale Pucharu Ligi. "Kanonierzy" podejmowali u siebie rywali zza miedzy, Crystal Palace. Mecz nie mógł zacząć się gorzej - i dla gospodarzy, i dla samego Polaka. Dean Henderson posłał długie podanie do Jean-Philippe'a Matety, którego krył Kiwior. Obrońca minął się z piłką, a Francuz popędził na bramkę i spokojnie pokonał Davida Rayę.
Arsenal miał wielki problem z powrotem do meczu. W pierwszej połowie najgroźniejszą okazją dla gospodarzy było uderzenie Raheema Sterlinga z rzutu wolnego, z którym poradził sobie Henderson. Widać było, że trener gospodarzy dobrze wykorzystał przerwę. W pierwszym kwadransie drugiej połowy "Kanonierzy" stworzyli sobie więcej dogodnych okazji, niż przez całą pierwszą odsłonę. Już po chwili Sterling powinien wyrównać, ale najpierw trafił w bramkarza, a jego dobitka trafiła jedynie w poprzeczkę. To nie zniechęciło gospodarzy. W 54. minucie Gabriel Jesus świetnie odnalazł się w polu karnym Crystal Palace i po przelobowaniu Hendersona wyrównał rezultat. Brazylijczyk ostatecznie został bohaterem swej drużyny, choć nie obyło się bez kontrowersji. Napastnik w 73. minucie wyprowadził Arsenal na prowadzenie, choć powtórki pokazały, że w momencie podania od Bukayo Saki znajdował się na spalonym. Jednakże, jako że na etapie ćwierćfinału w Carabao Cup sędzia nie może liczyć na pomoc VAR-u, gol został utrzymany. Ten gol dodał 27-latkowi skrzydeł, bo po chwili skompletował jeszcze hat-tricka. W końcówce fanom Arsenalu przypomniał o sobie Eddie Nketiah, bo były gracz "Kanonierów" trafił głową na 3:2, ale na remis zabrakło "Orłom" czasu. Rezultat 3:2 utrzymał się do końca i ostatecznie Kiwior może dziękować brazylijskiemu koledze za zniwelowanie jego błędu z początku starcia.
Wielki pech Jana Bednarka, Darwin Nunez bezlitosny
Swoją szansę w środę otrzymał także Jan Bednarek. Jego Southampton FC z pewnością nie było faworytem starcia w ćwierćfinale Pucharu Ligi. Na St. Mary's Stadium przyjechali bowiem liderzy Premier League - Liverpool FC. "Święci" przez 23 minuty zdołali zachować czyste konto, ale wreszcie zostali złamani. Niestety, spory udział w akcji bramkowej odegrał reprezentant Polski. "The Reds" posłali długie podanie z własnej połowy, a Bednarek niefortunnie przeciął je tak, że piłka spadła pod nogi wybiegającego Darwina Nuneza. Urugwajczyk spokojnie przyjął futbolówkę i wyprowadził gości na prowadzenie.
Otworzenie wyniku ułatwiło sprawę podopiecznym Arne Slota. Drugi gol przyszedł bowiem znacznie szybciej - już w 32. minucie do siatki trafił Harvey Elliott.
Southampton niespodziewanie przebudził się po przerwie, a w 59. minucie Cameron Archer złapał kontakt. Chociaż "Święci" mieli jeszcze kilka okazji, wynik już się nie zmienił. Tym samym pechowy błąd Bednarka miał ostatecznie dużą wagę. Z drugiej strony trudno winić pojedynczą wpadkę defensora za ostateczną porażkę. Tym bardziej, biorąc pod uwagę różnicę potencjałów między dwoma mierzącymi się drużynami.