Polscy siatkarze w roli Barcelony. Kłopoty trenera i popis w pucharach
Asseco Resovia wciąż w grze o obronę Pucharu CEV. Drużyna, która w poprzednim sezonie została pierwszym polskim triumfatorem tych rozgrywek, przypieczętowała awans do kolejnej rundy w Czechach. W rewanżowym spotkaniu z VK Lvi Praga rzeszowscy siatkarze mieli problemy z rywalami tylko w pierwszym secie. Z wyjazdu przywożą awans i wygraną, choć musieli sobie radzić w osłabionym składzie. Polscy siatkarze poznali też rywali w kolejnej rundzie.
Asseco Resovia pojechała do Pragi z jasnym celem. Dzięki wygranej w pierwszym meczu w trzech setach, w rewanżu do awansu wystarczały jej dwie zwycięskie partie. Problem w tym, że w środę trener Tuomas Sammelvuo nie mógł liczyć na jednego z bohaterów meczu w Rzeszowie.
Po świetnym występie z PSG Stalą Nysa z gry wypadł bowiem Bartosz Bednorz. Przyjmujący Asseco Resovii, który dobrze spisał się też w pierwszym spotkaniu pucharowym, złamał serdeczny palec lewej dłoni. Rzeszowski klub potwierdził jego uraz oficjalnym komunikatem, ale okresu pauzy nie sprecyzował. Mówi się o kilku tygodniach. Do końca sezonu nie może grać Paweł Zatorski, który przeszedł operację biodra. Ostatnio Sammelvuo nie mógł też korzystać z Cezarego Sapińskiego i Stephena Boyera.
Tego ostatniego w spotkaniu PlusLigi w Nysie udanie zastąpił jednak Jakub Bucki. 36-letni atakujący okazał się także kluczowy w pierwszym secie w Pradze. I to mimo że cztery zdobyte punkty nie są szczególnie efektownym wynikiem. Rzeszowianie rozpoczęli pierwszego seta dobrze, długo prowadzili, ale w końcówce partia niemal wymknęła im się z rąk. W grze na przewagi sprawę w swoje ręce wziął jednak właśnie Bucki - po jego zagrywce piłka wróciła na stronę polskiej drużyny, dzięki czemu udało się przypieczętować wygraną 26:24.
Puchar CEV siatkarzy. Asseco Resovia świętuje, Lukas Vasina pogrąża rodaków
W drugim secie rzeszowianie szybko odskoczyli na cztery punkty. Rywalom nie pomagały przerwy na żądanie Juana Manuela Barriala, argentyńskiego trenera, który sezon zaczynał w roli szkoleniowca Indykpolu AZS Olsztyn. Po zwolnieniu z klubu PlusLigi wrócił do Czech, gdzie z sukcesami prowadził Lvi w poprzednim sezonie. A przed meczem pucharowym z Asseco Resovią na oficjalnej stronie klubu z Pragi porównywał przyjazd rzeszowian do wizyty piłkarskiego Liverpoolu czy FC Barcelona.
As Sportu 2024. Iga Świątek kontra Aleksandra Mirosław. Kto powinien wygrać wielki finał plebiscytu? Zagłosuj!
Na pewno rzeszowianie wzbudzili spore zainteresowanie czeskich kibiców, którzy wypełnili halę. W rzeszowskiej drużynie dobrze spisywał się Klemen Cebulj. Co prawda w końcówce gospodarzom udało się zablokować atak Buckiego, ale to pozwoliło tylko na chwilowe zmniejszenie strat. Ostatnie akcje to już był popis rzeszowskich siatkarzy. Wygrali 25:18, a rodaków pogrążył atak Lukasa Vasiny, czeskiego przyjmującego Resovii.
Sprawa awansu była już rozstrzygnięta, obaj trenerzy zdecydowali się więc na zmiany. W szóstce Asseco Resovii pojawił się m.in. Boyer, ale też niemal nie otrzymujący w tym sezonie szans Krzysztof Rejno czy przyjmujący Adrian Staszewski. Zdecydowanie lepiej prezentowali się właśnie rezerwowi z Rzeszowa, którzy szybko wypracowali sobie kilka punktów przewagi i nie oddali zaliczki do końca seta. Wygrali 25:19, a ostatni punkt ponownie zdobył Vasina.
Kilkadziesiąt minut po zakończeniu spotkania Asseco Resovii polski zespół poznał rywali w kolejnej rundzie Pucharu CEV. W rewanżowym meczu Pafiakos Pafos z Cypru pokonał 3:1 Draisma Dynamo Apeldoorn z Holandii. Rzeszowian czeka więc rywal, jak na siatkarskie warunki, dość egzotyczny.