Zdaniem Zbigniewa Bońka najlepszym selekcjonerem byłby Jerzy Engel, który pracował już z drużyną narodową w latach 2000-2002. "Nie mam żadnych wątpliwości, że obecnie w roli trenera kadry najlepiej sprawdziłby się właśnie Engel. Na drugim miejscu wskazałbym Stefana Majewskiego - powiedział Boniek. - Pamiętajmy, że przez najbliższe trzy lata nie zagramy żadnego meczu o punkty. Nowy selekcjoner będzie wykonywał pracę analityczną. Mnóstwo analiz, porównań, siedzenia przed komputerem, ale też wyjazdów po Europie w celu obserwacji piłkarzy. Znam Jurka Engela i wiem, że byłby w tej roli znakomity. To spokojny, wyważony człowiek. Spodziewam się głosów krytyki za tę opinię, ale jestem pewny swoich racji. Przecież to ja wspólnie z Michałem Listkiewiczem "wymyśliłem" dziesięć lat temu Engela dla reprezentacji i nikt w Polsce tego nie żałował. Obawiam się jednak, że teraz Jurka nie wybiorą, bo nie wszystkim w PZPN będzie z nim po drodze. Myślę, że faworytem prezesa związku jest Henryk Kasperczak" - dodał były wybitny piłkarz reprezentacji. Boniek zdaje sobie sprawę, że wśród kibiców zdecydowanie najwyższe notowania ma Franciszek Smuda. Dlaczego więc nie widzi go w tej chwili w reprezentacji? "Z prostej przyczyny. Franek Smuda to człowiek, który potrzebuje adrenaliny, emocji. Tymczasem aż do finałów Euro 2012 nie zagramy meczu o stawkę. Gdy Smudzie zabierze się na trzy lata możliwość gry o stawkę, krzyczenia, biegania wzdłuż linii bocznej boiska, on piłkarsko "umrze". Jako trener bardzo się zestarzeje. Wybór Franka byłby świetnym pomysłem, ale w marcu tego roku, gdy mieliśmy jeszcze szanse awansu. W tej chwili, jak wspomniałem, potrzeba człowieka o bardziej analitycznym umyśle. Jeśli stawiać na Smudę, to po finałach Euro 2012, gdy znów będzie sporo meczów o punkty" - podkreślił Boniek. Były piłkarz Zawiszy Bydgoszcz, Widzewa Łódź, Juventusu Turyn i AS Romy nie zdziwił się wysoką porażką w Mariborze. "Już od kilku dni było czuć zniechęcenie i rezygnację piłkarzy. Nawet siedząc w Rzymie domyślałem się, że tak może skończyć się wyprawa do Słowenii" - przyznał Boniek. Zapytany o przyczyny klęski, nie chciał jednak zwalać całej winy na selekcjonera. "Leo Beenhakker popełnił sporo błędów, ale to nieodłączny element zawodu trenera. Nie zamierzam go krytykować. Proszę zobaczyć na potencjalnych następców Holendra, wymienianych przez Latę. Każdy z nich ma jakąś rysę. Maciej Skorża przegrał niedawno z Levadią Tallin, Henryk Kasperczak spadł z Górnikiem Zabrze do I ligi, a Franciszek Smuda nie zdobył z Lechem mistrzostwa Polski. Nie mam do nich pretensji. Pokazuję tylko, że każdy szkoleniowiec kiedyś się potyka. Tak samo jak teraz Beenhakker. Szkoda tylko, że po trzech latach pracy Holendra nic praktycznie nie zostaje. Gdzie są ci wszyscy piłkarze, sprawdzani przez niego masowo w meczach sparingowych? Gdzie jest np. Łukasz Trałka, nazwany nowym Bońkiem? W sparingach Leo wystawiał graczy, których chwalił, ale później w ogóle z nich nie korzystał. Inna sprawa, że pod względem strukturalnym polski futbol nie był gotowy na selekcjonera z zagranicy. Środowisko piłkarskie łącznie z mediami natychmiast się podzieliło. Zdymisjonowanie Beenhakkera załatwi tylko jedną sprawę. Pozostanie mnóstwo innych. Również piłkarskich. Słyszę, że teraz trzeba stawiać na młodzież. Świetnie, ale ja tej utalentowanej młodzieży jakoś nie widzę" - zakończył Boniek. CZYTAJ TAKŻE: Lato zwolnił Beenhakkera! Smuda następcą? Kto po Leo? Smuda, Kasperczak, Majewski... Piłka nożna - zakała polskiego sportu