W meczu 5. kolejki fazy ligowej Champions League sezonu 2024/25 Robert Lewandowski strzelił swoją 100. i 101. bramkę w Lidze Mistrzów. W tym momencie tylko on, Leo Messi i Cristiano Ronaldo mają trzycyfrowy dorobek w tych rozgrywkach. Polak przeszedł więc do historii i bardzo mocno podniósł swoją rangę wśród najlepszych napastników ostatnich dekad. Zbigniew Boniek w rozmowie z TVP Sport powiedział wprost, co sądzi o Robercie Lewandowskim i jego wyczynach. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej wygłosił bardzo odważną opinię, z którą na pewno nie zgodziłoby się wielu kibiców piłkarskich w Europie. Liczną grupę te słowa mogłyby wręcz oburzyć. Zbigniew Boniek uważa więc, że Robert Lewandowski jest najlepszym napastnikiem XXI wieku. To by oznaczało, że Polak jest lepszym piłkarzem niż gwiazdy takie jak: Thierry Henry, Zlatan Ibrahimović, Didier Drogba, Luis Suarez, Harry Kane, Karim Benzema czy Wayne Rooney. Dzień po 100. golu Lewandowskiego Barcelona świętuje. Prestiżowa nagroda Lewandowski podbija piłkarski świat. Długo nikt tego nie przebije Trudno powiedzieć, że słowa Zbigniewa Bońka są zbyt buńczuczne albo oderwane od rzeczywistości. Robert Lewandowski już od niespełna 15 lat znajduje się na piłkarskim topie, w piłce klubowej wygrał wszystko, co było do wygrania, a ponadto pobił niemal wszystkie strzeleckie rekordy, które dało się pobić. W Lidze Mistrzów jako jeden z trzech, obok Ronaldo i Messiego, zdołał zdobyć trzycyfrową liczbę goli, co jeszcze przez długi czas nie uda się żadnemu piłkarzowi. W tym momencie Kylian Mbappe ma ich 49, a Erling Haaland 46. Mimo wszystko wielu kibiców piłkarskich oburzyłoby się słowami Bońka. Powyżej wymienieni zawodnicy są żywymi pomnikami dla fanów klubów, w których odnosili oni największe sukcesy. Mimo wszystko fakty i liczby mówią same za siebie. Polski napastnik zasłużył na to, aby w tym momencie właśnie tak o nim myśleć. Trudno przewidzieć, czy Robert Lewandowski zdoła wspiąć się na drugie miejsce i prześcignąć Leo Messiego, którego licznik zatrzymał się na 129 golach. Aby tak się stało, "Lewy" musiałby rozegrać zapewne minimum dwa sezony poza bieżącym, a FC Barcelona jako cała drużyna - pomóc mu w zrealizowaniu tego celu.