Legia Warszawa gra o ranking Ekstraklasy. Po drugiej stronie polski napastnik
Ekstraklasa obecnie zajmuje 18. miejsce w krajowym rankingu UEFA. Gonimy ligę izraelską, duńską czy szwajcarską. Pozycja tej ostatniej, czyli 15., jest punktem odniesienia, bo zajęcie jej na koniec sezonu pozwoliłoby nam na wystawienie dwóch zespołów do eliminacji Ligi Mistrzów 2026/27. W czwartek przed Legią Warszawa ważny bój, bo zmierzy się z FC Lugano, czyli właśnie reprezentantem Szwajcarii. Potocznie można stwierdzić, że to starcie o "podwójne punkty". - Poziom tamtejszej ligi powoli rośnie. To już nie są rozgrywki jednego czy dwóch klubów, czołówka obejmuje 4-5 drużyn. Widzę tu podobieństwa z Ekstraklasą - powiedział Interii Adam Kryspin Sankowski, twórca konta "Szwajcarska Piłka" na platformie X.
- Przypominam sobie wywiad z 2020 roku, gdzie mówiłem, że naszym celem jest "20" w rankingu klubowym UEFA. Dzisiaj jesteśmy w tym miejscu. Wierzę, że systematyczna praca, jaką widzimy, sprawi, że jeszcze skuteczniej powalczymy o kolejne punkty. Myślę, że 15. miejsce w rankingu UEFA jest naszym realnym celem w kolejnych kilku latach - mówił dla TVP w lutym tego roku prezes Ekstraklasy SA Marcin Animucki. W tej chwili polska liga znajduje się na 18. miejscu w zestawieniu, a dzięki dobrym wynikom polskich klubów tej jesieni coraz więcej mówi się o ataku na "TOP15".
Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok w tej edycji Ligi Konferencji rozegrały łącznie już osiem meczów, z których wygrały aż siedem. Takie liczby robią wrażenie, ale oprócz wymiaru stylistycznego mają też typowo pragmatyczny. Każde zwycięstwo oznacza zdobycie połowy punktu, a remis daje ćwierć oczka. W poprzedniej kolejce "Wojskowi" wygrali z Omonią Nikozja, a "Duma Podlasia" zremisowała z Celje, czyli łącznie wywalczyli 0,75 pkt, więcej niż w tamtej serii gier uzyskały kluby z krajów nas poprzedzających: Szkocji, Szwajcarii, Danii i Izraela.
Fragment krajowego rankingu UEFA:
13. Grecja - 32.500 pkt (1.250 w poprzedniej kolejce europejskich pucharów)
14. Szkocja - 31.900 (0.600)
15. Szwajcaria - 31.775 (0.600)
16. Dania - 31.575 (0.500)
17. Izrael - 31.125 (0.500)
18. Polska - 30.375 (0.750)
Jak widać, straty do wymarzonego 15. miejsca, dającego dwa miejsca w eliminacjach Ligi Mistrzów, nie są bardzo duże. Istotne jest regularne zwyciężanie, ewentualnie remisowanie, ale szczególnie ważne powinny być wyniki w starciach z rywalami z wymienionych państw. Punktem odniesienia dla Ekstraklasy obecnie jest Szwajcaria, a czwartkowy rywal Legii, Lugano, to właśnie przedstawiciel Swiss Super League. W przypadku wygranej piłkarzy Goncalo Feio Ekstraklasa zbliży się do niej na 0,9 pkt (końcowa różnica zależna także od innych spotkań). Pamiętajmy, że Szwajcarzy mają też w rozgrywkach LK St. Gallen, a w Champions League Young Boys. Ten ostatni zespół na razie jednak zawodzi na całej linii i nie ugrał w pięciu kolejkach ani oczka.
- Myślę, że poziom ligi szwajcarskiej powoli rośnie, głównie dzięki takim projektom jak Lugano i Servette i powrót do formy FC Basel. Jest też choćby takie FC Lausanne sponsorowane przez INEOS, które póki co jest rewelacją sezonu. Na drugim biegunie są takie kluby jak FC Zürich, które też ma potencjał, ale kręci się w kółko, oraz Young Boys, które w tym sezonie jest w kryzysie. St.Gallen to akurat średniak i to w bardzo słabej formie, więc dla rankingu kluczowe było to (z polskiej perspektywy - red.), że do fazy ligowej awansowali oni, a nie Servette, które mogłoby osiągać wyniki podobne do Lugano. To już nie jest liga jednego czy dwóch klubów, czołówka obejmuje 4-5 drużyn. Widzę tu podobieństwa z Ekstraklasą, gdzie Raków i Jagiellonia też powoli budują swoją pozycję obok Lecha i Legii, a gdzieś dalej są jeszcze Pogoń czy Górnik, z tym że w Szwajcarii w lidze jest tylko 12 drużyn i nawet te walczące o utrzymanie mają swoje atuty, więc tabela jest jeszcze ciaśniejsza - powiedział Interii Adam Kryspin Sankowski, prowadzący na platformie X konto "Szwajcarska Piłka".
Starcie na Łazienkowskiej można nazwać świetnie się zapowiadającym, bo warszawianie na arenie międzynarodowej pokazują się ostatnio z bardzo dobrej strony, a Lugano także ma się na niej czym pochwalić, wygrało trzy z czterech meczów. Do tego błyszczy w lidze, gdzie prowadzi o punkt nad FC Basel i o dwa nad Servette.
Lugano jest aktualnie głównym kandydatem do tytułu, notują swój najlepszy początek sezonu w historii Super League, czyli od ponad 20 lat. Co prawda muszą łączyć grę na trzech frontach, ale mają najlepszego trenera i bardzo szeroką, wyrównaną kadrę, dzięki czemu mogą rotować w każdym meczu. Jeśli nie przytrafi im się taka plaga kontuzji jak w zeszłym sezonie, to tytuł jest w zasięgu. Kolejnymi kandydatami są Basel i Servette, ale za często gubią punkty ze słabszymi drużynami, więc moja wiara w nich jest mniejsza. Lugano też się takie spotkania zdarzają, ale potrafią z nich wyciągać wnioski i zrewanżować się w kolejnych meczach. Wydaje się, że aktualnie braki mają jedynie na środku ataku, przydałby im się snajper z prawdziwego zdarzenia, który potrafiłby wykorzystywać te wszystkie sytuacje. Sprowadzenie takiego zimą powinno być priorytetem
~ Adam Kryspin Sankowski ze Szwajcarskiej Piłki dla Interii
To nie są słowa, które wystawiają najlepszą recenzję Kacprowi Przybyłce. Polak jest "dziewiątką" drużyny Mattii Croci-Tortiego. Były młodzieżowy reprezentant Polski nie jest mocno znany nad Wisłą, nie wystąpił nigdy w seniorskiej kadrze narodowej. Urodził się w Bielefeldzie, jest wychowankiem tamtejszej Arminii. Całą karierę klubową spędził poza naszym krajem, choć jak mówił, w 2018 roku "na 90 procent" był dogadany z Koroną Kielce. W tym sezonie ma na koncie 6 goli - po 3 w lidze i krajowym pucharze. Na trafienie czeka już jednak od 1 września, a przecież minut na boisku mu nie brakuje.
- Miał bardzo dobry początek sezonu, kiedy zdobył 3 gole w 5 ligowych meczach. Wykorzystał kontuzję Vladiego i sprzedaż Celara, był całkiem skuteczny, ale potem się zaciął. Mam wrażenie, że trochę odstaje od szybkich, mobilnych piłkarzy Lugano, musi też lepiej pilnować linii spalonego. Głównym atutem Przybyłki jest wzrost i gra głową, ale na razie rzadko miał okazję go wykorzystać. Zdobywanie goli w tym zespole jest rozłożone na wielu piłkarzy, czasami Kacper ma tylko 2-3 dobre sytuacje na mecz i musi je zamieniać na bramki, bo inaczej będzie trudno na stałe wskoczyć do pierwszego składu. Na razie na jego pozycji nie ma wielu opcji, do tego Vladi często jest kontuzjowany, a czasami trener decyduje się zamiast Polaka wystawić skrzydłowych, np. Bottaniego czy Alisedę. Lugano chciało zatrudnić nowego napastnika już latem, ale nie znaleźli nikogo odpowiedniego i uznali, że lepiej nie sprowadzać byle kogo, tylko poczekać i później kupić kogoś, kto rzeczywiście podniesie poziom drużyny. Jeśli ktoś taki się znajdzie, Przybyłko może jeszcze spaść w hierarchii - zakończył nasz rozmówca.
As Sportu 2024. Klaudia Zwolińska kontra Aleksandra Mirosław. Kto zasługuje na awans? Zagłosuj!
Więcej na ten temat
Liga Konferencji 28.11.2024 | Omonia Nikozja | 0 - 3 | Legia Warszawa | Relacja |
Liga Konferencji 12.12.202418:45 | Legia Warszawa | - | FC Lugano | Relacja |