Kibice przerwali mecz Djurgarden - Legia. Tego się obawiano, ogromne zadymienie
Legia Warszawa kończyła zmagania w fazie ligowej Ligi Konferencji w Djurgarden. Zespół z PKO Ekstraklasy nie mógł być pewny miejsca w czołowej ósemce i aby przybliżyć się do awansu do 1/8 finału musiał co najmniej zremisować. Mecz już w pierwszych minutach został jednak przerwany, a za wszystko odpowiedzialni byli kibice gospodarzy. Zadymienie było na tyle duże, że sędzia musiał zarządzić przymusową przerwę.
Przed tygodniem Legia Warszawa straciła pierwszą bramkę w Lidze Konferencji w fazie ligowej, a w dodatku przegrała pierwsze spotkanie w europejskich pucharach w tym sezonie. Pogromcą zespołu ze stolicy okazało się szwajcarskie Lugano. Porażka legionistów sprawiła, że ci wciąż nie mogli być pewni miejsca w czołowej ósemce po ostatniej kolejce spotkań w tych rozgrywkach. O wszystkim decydowało spotkanie w Szwecji.
Mecz Djurgarden - Legia przerwany. Ogromne zadymienie
Legia na wyjeździe rywalizowała z Djurgarden. Również dla Szwedów czwartkowe spotkanie miało znaczenie, bo i oni mieli szansę, aby zafiniszować w czołowej ósemce. Djurgarden było w o tyle trudniejszej sytuacji, że musiało wygrać z Legią, aby marzyć o awansie do 1/8 finału. Dlatego spotkanie zapowiadało się na bardzo ciekawe. Niestety już w pierwszych minutach zostało przerwane.
Wszystko za sprawą szwedzkich kibiców. Fani Djurgarden w pierwszych minutach spotkania zaprezentowali efektowną oprawę. Przy jej prezentacji użyli środków pirotechnicznych i odpalili zarówno race, jak i świece dymne. Przed spotkaniem obawiano się, że zrobią to fani Legii, a największe obawy związane było z tym, że dach stadionu był zamknięty i dym nie miałby gdzie uciec.
O słuszności obaw przekonaliśmy się po kilku minutach rywalizacji. Sędzia był zmuszony przerwać spotkanie, bo widoczność była w zasadzie zerowa. A ze względu na zamknięty dach dym nie miał jak uciec ze stadionu przez co przerwa w rywalizacji była kilkudziesięciominutowa.