Kryzys w Ekstraklasie. Trener dostał wsparcie, ale czy takiego oczekiwał?
Lechia Gdańsk, która jest beniaminkiem nie podbiła na razie Ekstraklasy jeśli chodzi o piękną grę, nie pozbyła się również dobrze znanych problemów organizacyjno-finansowych. Kolejna odsłona nadmorskiego bałaganu to dość kuriozalne w swej wymowie oświadczenie, w którym z jednej strony daje trenerowi Szymonowi Grabowskiemu votum zaufania, z drugiej strony wytyka jego błędy. Ponadto to oświadczenie zawiera błędy językowe - co znaczy np. "brak opieki trenerskiej jako takiej"?
Korzystając z przerwy reprezentacyjnej piłkarze, trenerzy i prezesi Ekstraklasy rozjechali się po świecie, ale dzieje się tyle, że dziennikarze nie nadążają załadować taczki. Szczególnie w Trójmieście, które raczej nie słynie z wielu piłkarskich sukcesów. Najpierw nocny komunikat Arki Gdynia (to zaplecze Ekstraklasy) o zakończeniu współpracy z trenerem Tomaszem Grzegorczykiem, który poprowadził drużynę do sześciu kolejnych zwycięstw (w tym jedno pucharowe), a ostatni z tych meczów jego drużyna wygrała 6-0 z Odrą Opole na wyjeździe. Pomimo nietypowego "timingu", to oświadczenie było o tyle sensowne, że od razu wskazano następcę Grzegorczyka - będzie nim uzdolniony trener młodego pokolenia, Dawid Szwarga z Rakowa Częstochowa, który dziś jest asystentem Marka Papszuna.
Sąsiadów z północy postanowiła przebić Lechia Gdańsk, która od początku sezonu gra w Ekstraklasie i właściwie cały czas znajduje się w permanentnym kryzysie organizacyjno-finansowym, do którym na najwyższym szczeblu rozgrywek.
Pisaliśmy rano o starciu dwóch mocnych osobowości w szatni Lechii i obecności de facto dwóch trenerów - nominalnego Szymona Grabowskiego i kogoś w rodzaju "nadtrenera" w osobie dyrektora technicznego w osobie Brytyjczyka Kevina Blackwella. Nietypowy system z dwoma szkoleniowcami trwa już prawie rok, ale wyraźnie coś się wyczerpuje i wypala. W ocenie sytuacji podzielili się również kibice - ci najbardziej zagorzali wywieszają transparenty krytykujące Blackwella ("Kevin go home") i wspierające Grabowskiego ("100% poparcia").
W ten spór postanowiły się włączyć władze gdańskiego klubu, wydając dość kuriozalne oświadczenie. Przy dużej dozie życzliwości, można uznać, że chodziło o powiedzenie kibicom "drodzy fani, nie musicie wspierać trenera Grabowskiego, gdyż my w niego wierzymy i wspieramy", ale całą wymowę tego oświadczenia psują trudne do wytłumaczenia błędy językowe. Co znaczy "brak opieki trenerskiej jako takiej", jakie "rasistowskie wiadomości otrzymywał Kevin Blackwell"?
Pozostaje mieć nadzieje, że to oświadczenie jest szczere, część kibiców już zaczęła szydzić, że po takim "głosie poparcia", Szymon Grabowski może zacząć się pakować zgodnie z ligową logiką.
14 października odbędzie się spotkanie kibiców Lechii Gdańsk z prezesem Paolo Urferem i Kevinem Blackwellem. Miejmy nadzieję, że będzie ono konstruktywne i pomoże drużyny Biało-Zielonych wyjść z kryzysu. Na koniec dnia (staramy się utrzymać w tonie oświadczenia Lechii Gdańsk) w piłce nożnej chodzi o zdobywanie goli i punktów na boisku, nie o oświadczenia.