Kończy się pewna era, po prawie czterech latach Arka Gdynia zmienia właściciela. Wszystkie dokumenty zostały już podpisane, co oznacza, że Michała Kołakowskiego zmieni Marcin Gruchała. Zawsze w takim momencie pojawia się pytanie, czy klub jest w lepszym miejscu, niż był w chwili przejęcia przez poprzedniego właściciela. Zanim odpowiemy na to pytanie, krótka chronologia zdarzeń. Żółto-Niebiescy byli w Ekstraklasie w maju 2020 r., gdy klub z rąk Dominika Midaka przejmowała rodzina Kołakowskich, bo to trzeba jasno powiedzieć - prezesem i właścicielem był syn Michał, ale w charakterze ojca Jarosława na pewno nie jest bezczynne siedzenie z założonymi rękami. O to było później wiele pretensji, Jarosław Kołakowski jest od wielu lat czołowym managerem piłkarskim, właścicielem agencji KFM, co mogło rodzić konflikt interesów. Faktycznie, przez pewien czas część kadry Arki to byli piłkarze tej agencji. Między innymi dzięki temu Arka płaciła jedne z najniższych prowizji menadżerskich w lidze. Zresztą Arka, to nie jedyny klub związany z rodziną Kołakowskich - mowa o KKS Kalisz, który obecnie jest liderem 2 ligi. Arka Gdynia zmieniła właściciela za 25 mln zł. Marcin Gruchała przejął klub Przejęcie klubu w 2020 r. odbyło się w specyficznym czasie wybuchu pandemii COVID-19. Rozgrywki piłkarskie były zawieszone, a Arka borykała się z wielomilionowymi długami (strata za sezon 2018/2019 wyniosła 1,7 mln zł a za 2019/2020 4,5 mln zł). Przyszłość klubu jak i całych rozgrywek była pod znakiem zapytania. Kołakowscy przejmowali Arkę na początku maja 2020 r., a na połowę miesiąca przygotowany był wniosek o upadłość gdyńskiego klubu. Dziś, niecałe cztery lata zmienia on właściciela za około 25 mln zł. Dla porównania sąsiadka Arki (w tabeli I ligi i geograficzna) Lechia Gdańsk zmieniła latem 2023 r. właściciela za 4 miliony euro. Ostatecznie w sezonie 2019/20 Arka Gdynia opuściła Ekstraklasę i po dziś dzień do niej nie wróciła i o to były chyba największe pretensje lokalnego środowiska do rodziny Kołakowskich. W latach 2021-22 gdynianie dwa razy ulegli u siebie w barażach - kolejno: ŁKS Łódź i Chrobremu Głogów - ta druga porażka była sensacyjna, tym bardziej, że walczyli o bezpośredni awans do ostatniej kolejki ulegając ostatecznie Widzewowi Łódź o 1 punkt. Sezon 2022/23 był najmniej udanym, Arka zakończyła go dopiero na ósmym miejscu. W międzyczasie (w 2021 r.) były jeszcze świetne występy w Pucharze Polski i pechowo przegrany finał (1-2 z Rakowem Częstochowa). Kondycja finansowa Arki Gdynia w okresie, w którym prezesem klubu był Michał Kołakowski ustabilizowała się. Wyniki finansowe z trzech kolejnych sezonów wyniosły odpowiednio: -225 tys. PLN, 797 tys. PLN oraz -453 tys. PLN. Należy uznać, że wynik z ostatniego sezonu w kwocie około pół miliona złotych straty w rozchwianym finansowo światku polskiej piłki ligowej stanowi wynik bardzo dobry. Biorąc pod uwagę dane z dwóch najwyższych lig Arka plasuje się tuż za podium finansowym - lepszy wynik i zysk netto uzyskały tylko Lech Poznań, Widzew Łódź i Stal Mielec (to niespodzianka), jeśli wierzyć Kubie Szlendakowi, który zajmuje się analizowaniem danych klubów piłkarskich. Wracając do pytania o aktualne położenie Arki Gdynia - obecnie znajduje się na pewnym kursie ku Ekstraklasie. Drużyna trenera Wojciecha Łobodzińskiego na dziewięć kolejek przed końcem rozgrywek jest na 2. miejscu w Fortuna I lidze, sześć punktów nad strefą barażową. Sezon 2023/24 jest dość specyficzny w Gdyni, ponieważ przez pierwszą część sezonu drużyna w meczach domowych musiała radzić sobie bez wsparcia kibiców, którzy w ten sposób protestowali przeciw właścicielom klubu. Bojkot zbiegł się w czasie z ofertą Marcina Gruchały dotyczącą przejęcia klubu oraz zawieszeniem miejskiego finansowania. Główny mecenas klubu, miasto Gdynia oficjalnie nie zajęło stanowiska w tym sporze, ale zawieszenie finansowania było jak jednoznaczne opowiedzenie się po stronie lokalnego środowiska. Koniec końców strony doszły do porozumienia właśnie w gdyńskim magistracie, wieloletni prezydent miasta Wojciech Szczurek patronował rozmowom Michała Kołakowskiego i Marcina Gruchały. Po zawieszeniu broni opozycyjni wcześniej wobec "Kołaków" przedstawiciele miasta i nowego właściciela docenili ich zasługi. Wojciech Szczurek tuż przed derbami Trójmiasta (w listopadzie 2023 r. Arka po 16-letniej przerwie pokonała Lechię Gdańsk 1-0) mówił m.in.: - Ja na tym spotkaniu podziękowałem panu Michałowi Kołakowskiemu za kilka spraw. Za to, że uporządkował kwestie finansowo-organizacyjne, co zresztą potwierdził pan Marcin Gruchała. Wiemy, że w polskiej piłce nie jest to regułą. Że pomimo trudności, Arka osiągała znakomite wyniki. Oraz przede wszystkim za to, że usiadł do stołu i brał aktywny udział w wypracowaniu kompromisu, który wszystkich cieszy. To jest kluczowe, tu nie ma przegranych. Nikt nie wstał od stołu obrażony albo pogniewany, z uczuciem, że coś przegrał, wszyscy idą do przodu. Społeczność gdyńska powinna o tym pamiętać, że mamy za sobą pewien etap, chcemy z wdzięcznością i sympatią patrzeć na to co było dobre. W podobnym tonie wypowiadał się nowy właściciel, Marcin Gruchała: - Dzisiejsza drużyna Arki jest zbudowana bardzo ciekawie, jest jakość piłkarska, jest potencjał transferowy, jest bardzo dobry sztab trenerski - to Kołakowskim oddaję, podobnie jak niektóre działania organizacyjne jak np. sklep. Oczywiście nie było tak, że Kołakowscy zastali Arkę drewnianą, a zostawili murowaną. Zostały popełnione błędy, których nie robi ten co nic nie robi. Błędy personalne (obsadzenie m.in. Hermesa i Ryszarda Wieczorka w roli trenerów) i relacyjne - stąd wziął się kryzys w stosunkach ze środowiskiem lokalnym. Czas pokaże jak będą odchodzący właściciele oceniani z perspektywy kilku lat, ewentualny awans do Ekstraklasy w sezonie 2023/24 będzie również ich zasługą. Maciej Słomiński, INTERIA