Mimo braku w składzie dwóch gwiazdorów LeBrona Jamesa i Anthony'ego Davisa, "Jeziorowcy" w przekonywujący sposób pokonali zespół pretendujący do ich zaastąpienia na mistrzowskim tronie, w dodatku na jego parkiecie. Aż ośmiu graczy gości zdobyło w tym spotkaniu co najmniej 10 punktów. Najwięcej - 20 - środkowy Andre Drummond, który miał także 11 zbiórek. Niemiecki rozgrywający Dennis Schroeder, który wraz ze swym vis-a-vis Kyrie Irvingiem opuścił boisko po scysji na początku trzeciej kwarty, dodał 19, a rezerwowy Ben McLemore - 17. W ekipie gospodarzy zabrakło w sobotę z powodu kontuzji najlepszego podającego ligi Jamesa Hardena (średnia 10,9 asyst). Jej liderami byli Kevin Durant - 22 pkt, który zagrał drugi raz po 23-meczowej przerwie, Irving - 18 i LaMarcus Aldridge - 12. Żaden inny podopieczny Steve'a Nasha nie zanotował dwucyfrowej zdobyczy punktowej. "Różnicę zrobiła nasza agresywność w obronie" - skomentował Drummond, pozyskany w ostatnich tygodniach przez klub z Los Angeles, właśnie w celu wzmocnienia tego elementu gry. "Byli bardziej intensywni fizycznie, nie przeciwstawiliśmy im wystarczającej waleczności. To dla nas świetna lekcja" - zaznaczył trener Nash. Utah Jazz, lider Konferencji Zachodniej (40-13) i najlepszy obecnie zespół w lidze, wygrał 24. spotkanie z rzędu na własnym parkiecie. Przeciwko King ich lider Donovan Mitchell ustanowił swój rekord sezonu, zdobywając 42 punkty, z czego 14 w czwartej kwarcie. Był to jego 18. mecz z dorobkiem ponad 30 pkt. W sobotę został pierwszym graczem "Jazzmanów" od czasów Karla Malone'a, który uzyskał co najmniej 35 pkt w trzech kolejnych meczach. Wspierali go Mike Conley - 26 i wchodzący z ławki Australijczyk Joe Ingles - 20. Najlepszymi strzelcami gości byli De'Aaron Fox - 30 i Richaun Holmes - 25. Wobec porażki Nets, na pozycji lidera Konferencji Wschodniej zrównali się z nimi Philadelphia 76ers (oba zespoły po 36-17), którzy pokonali na wyjeździe Oklahoma City Thunder 117:93. Kameruński środkowy Joel Embiid zdobył dla zwycięzców 27 pkt, a Turek Furkan Korkmaz - 20. W ekipie gospodarzy najskuteczniejszy był Darius Bazley - 17. Kolejny dobry występ w barwach Golden State Warriors ma za sobą Stephen Curry. W wygranym 125:109 meczu z Houston Rockets zanotował 38 pkt i tylko 18 brakuje mu do rekordowego w historii klubu dorobku słynnego Wilta Chamberlaina (17 783 pkt). Może poprawić to osiągnięcie już w poniedziałkowym spotkaniu z Denver Nuggets. Natomiast w konfrontacji Portland Trail Blazers z Detroit Pistons (118:103) turecki środkowy Enes Kanter zdobył dla gospodarzy 24 punkty i ustanowił rekord klubu pod względem liczby zbiórek - miał ich aż 30 (18 w obronie i 12 w ataku).