To koniec Chalidowa? Zdecydowany komunikat od Mameda. A po chwili niesamowita decyzja KSW
44-letni Mamed Chalidow w świetnym stylu, zakładając jedną ze swoich ulubionych technik, pokonał 29-letniego Adriana Bartosińskiego na gali KSW, a tym zwycięstwem być może pożegna się z MMA. Temat wprawdzie pozostaje otwarty, ale na specjalnym nagraniu gwiazdor nie wykluczył, że po przerwie, którą teraz sobie zaserwuje, już nie będzie zdolny kontynuować kariery na poziomie, jaki go interesuje. Tymczasem z szybką decyzją ruszyli szefowie organizacji, a ich posunięcie jest szeroko komentowane.
Po pierwszej rundzie więcej wskazywało na to, że młodość, siła i tężyzna fizyczna Adriana Bartosińskiego mogą przechylić szalę i Mamed Chalidow przegra nie tylko z mistrzem KSW w wadze półśredniej, ale także ze swoim wiekiem.
Mamed Chalidow: Łezka zakręciła mi się w oku
Ogromne doświadczenie i wszechstronne wyszkolenie Mameda zrobiło jednak swoje. "Bartos" mógł już zacząć wierzyć, że pojedynek toczy się na jego warunkach, ale w drugiej rundzie w mgnieniu oka musiał odklepać. Chalidow sprowadził rywala do parteru, a w nim doskonale popracował ciałem, aż w pewnej chwili przesmyknął się na górę pleców 29-latka. Po chwili przechwycił mu rękę, zaczął prężyć się jak struna i założył balachę na staw łokciowy lewej ręki. Bartosiński musiał jak najszybciej poddać pojedynek, aby uniknąć ciężkiej kontuzji.
- Na szczęście przebudziłem się ze swojego snu, który trwał kilka lat. Walki były różne, ale mój stan był nie za dobry. Teraz jest już super, potrafię walczyć tak, jak walczyłem kiedyś - mówił Chalidow na specjalnym nagraniu, które nazajutrz po gali w Gliwicach ukazało się na jego koncie w mediach społecznościowych.
- Było bardzo sentymentalnie, KSW 100 było znakomite, emocje niezapomniane, na długo zostaną ze mną - mówił z błyskiem w oku zawodnik klubu Arrachion MMA z Olsztyna, a później jeszcze dodał z nieskrywanym poruszeniem: - Jak były skróty moich walk, to łezka zakręciła mi się w oku.
Chalidow na materiale wideo dziękuje mnóstwu osób, w tym swoim rodzicom, którzy pokazali mu drogę, a także powstrzymywali przed niektórymi nieodpowiednimi decyzjami. Podkreślił, że w sytuacji, gdy nie doszło do walki z Pawłem Pawlakiem, dostał rywala najtrudniejszego z możliwych. Bardzo wymagającego i niepokonanego. - Było to chyba dla mnie największe wyzwanie - nadmienił.
Wszystko to, co wyraził, następnie sam skonfrontował z pytaniem: "Co dalej i dlaczego to było tak ważne?".
Bo nie wiem, ile jeszcze powalczę. Nie mam pojęcia, czy to była ostatnia walka, czy przede mną jeszcze jedna, dwie walki. Mając tę świadomość, jeśli to ma być moja ostatnia walka, to chciałem, by była z tym najlepszym zawodnikiem. I na KSW 100, na tej wyjątkowej gali. Zobaczymy, co dalej. Jeśli będzie mi dane, będę miał chęci i zdrowie, to jeszcze zobaczymy. A teraz tego twardo stwierdzić nie potrafię. Najpierw chcę odpocząć, mam jeszcze mnóstwo spraw na głowie. Myślę, że przez najbliższy rok na pewno nie zawalczę, a już mam 44,5 roku. Za rok zobaczę, czy iść w tę drogę, czy nie
~ obszernie wyłuszczył Mamed.
Historyczna chwila w KSW. Mamed Chalidow "one and only"
Tymczasem federacja KSW, jak to ma w zwyczaju, prędko poinformowała opinię publiczną o nagrodach dodatkowych w gotówce. Wiadomo, że Chalidow jak zwykle miał zapewnioną gwiazdorską gażę za pojedynek, na którą solennie zapracował. Ale dodatkowo wzbogacił się o potężny bonus, jak przystało na jubileuszową galę, w wysokości aż 100 tysięcy złotych. To najwyższy benefit w historii KSW za "występ wieczoru". Oczywiście, jak zawsze w takich sytuacjach, pojawiło się wiele głosów, że decyzja podyktowana jest wielkością Chalidowa, bo na gali nie brakowało innych bohaterów, fantastycznie kończących swoje pojedynki. Dodajmy, że Piotr Kuberski i Damian Janikowski zostali wyróżnieni za walkę wieczoru, z kolei Andrzej Grzebyk za nokaut wieczoru.
Ciekawe, czy tego typu "ekstra bonus", gdy w przyszłym roku Mamed będzie ważył decyzję i każdy "detal" odegra znaczenie, będzie mógł przechylić szalę.