Tytuł dla Duplantisa tuż przed Nowym Rokiem. A a chwilę wieści o rezygnacji
Lekkoatletyczny rok 2024 był rokiem Armanda Duplantisa - genialny Szwed wygrał wszystko, co tylko możliwe, trzykrotnie bił rekord świata. Nie został lekkoatletą roku w plebiscycie World Athletics, kibice wyżej ocenili dokonania Letsile'a Tebogo, ale już sportowi dziennikarze z całego świata nie mieli wątpliwości. I to nie w kwestii samej dyscypliny, ale całego sportu. To zostało ogłoszono tuż przed Sylwestrem, podobnie jak i zaskakująca decyzja Szweda. Duplantis nie zdobędzie bowiem kompletu trzech złotych medali na najważniejszych imprezach w 2025 roku.
Rok 2024 był w sporcie rokiem Armanda Duplantisa - tak orzekli dziennikarze ze 111 krajów, którzy wzięli udział w plebiscycie Międzynarodowego Stowarzyszenia Prasy Sportowej (AIPS). Wyniki ogłoszono w poniedziałek, wśród kobiet triumfowała amerykańska gimnastyczka Simone Biles.
Mało tego - triumf Szweda był absolutnie niepodważalny, zebrał łącznie aż 603 punkty. Drugi Novak Djoković uzyskał ich 368, trzeci Tadej Pogačar - 294. Mondo był już drugi w tym plebiscycie w dwóch poprzednich latach, wtedy też bił rekordy świata. Jego dominacja nie była jednak tak olbrzymia jak w kończącym się właśnie roku.
Duplantis wygrał bowiem wszystko - halowe mistrzostwo świata, mistrzostwo Europy, mistrzostwo olimpijskie, Diamentową Ligę. Nie przegrał żadnego konkursu, trzykrotnie poprawiał rekord świata, fruwał na zupełnie innych wysokościach niż reszta stawki. Nawet gdy w Chorzowie dwóch innych zawodników - po raz pierwszy w historii - pokonało co najmniej 6.00 m, on skoczył i tak ponad 20 cm wyżej.
Wiadomo już jednak, że w 2025 roku trzech najważniejszych złotych medali nie zdobędzie. Jeden bowiem oddaje walkowerem.
Armand Duplantis najlepszym sportowcem na świecie w 2024 roku. Trzech złotych medali w kolejnym sezonie jednak nie zdobędzie
Tytuł od AIPS jest w pewnym sensie docenieniem wyników Duplantisa, bo na początku miesiąca mógł czuć jednak pewien żal. Podczas gali w Monaco World Athletics ogłosiła najlepszych sportowców świata w trzech kategoriach - tu duży wpływ na wyniki mieli eksperci. Szwed zgarnął więc tytuł w rywalizacji skoczków, wieloboistów oraz specjalistów od rzutów, mimo że konkurencja też była mocna. Tego najlepszego na świecie bez podziału na konkurencje, spośród sześciu kandydatów, wybierali jednak kibice. Lobby afrykańskie triumfowało: wśród mężczyzn wygrał botswański sprinter Letsile Tebogo, wśród pań zaś - urodzona w Etiopii, a reprezentująca Holandię znakomita biegaczka Sifan Hassan.
W 2025 roku Duplantis zapewne też będzie kandydatem do triumfu, bo można się spodziewać dalszych ataków na kolejne rekordy świata. 6.27 m, później 6.28s m - i tak po centymetrze. Gdzie są jego granice? Specjaliści wyliczają, że spokojnie powinien uzyskać 6.30 m. Daje sobie radę z najtwardszymi tyczkami, jest piekielnie szybki. A jego sprinterski pojedynek w Zurychu z Karstenem Warholmem na 100 m też przeszedł do historii. Skoczek wygrał z mistrzem od jednego okrążenia przez płotki.
Tyle że w przyszłym sezonie Mondo nie zdobędzie trzech złotych medali, choć mamy przecież trzy wielkie imprezy. Najpierw halowe mistrzostwa Europy w Apeldoorn w lutym, później halowe mistrzostwa świata w marcu w Nankinie, wreszcie mistrzostwa świata na stadionie we wrześniu w Tokio.
Tyle że urodzony w Luizjanie Szwed już zapowiedział, że do Holandii nie pojedzie. - Niestety, tak to wygląda. Biorę udział tylko w czterech konkursach w hali, bo później czeka nas długi sezon na powietrzu - oznajmił dziennikarzowi Aftonbladet. Szczęściarzami będą więc kibice, którzy wybiorą się na zmagania pod dachem w Berlinie (14 lutego), Clermont-Ferrand (18 lutego), Uppsali (13 marca), no i Nankinie (21-23 marca).
Mondo zapowiedział także, że jego marzeniem jest pobicie rekordu kraju w... sztafecie 4x100 m. We wrześniu, w starciu z Warholmem, uzyskał 10.37 s - to wynik o 29 setnych gorszych od tegorocznego rekordu kraju Henrika Larssona. Niemniej w 2025 roku nie będzie jeszcze biegał z pałeczką - ma w pamięci, jak się czuł po starciu z Norwegiem. - Bolało mnie całe ciało, nawet w miejscach, o których istnieniu nie miałem pojęcia - śmiał się.