Wyścig Gandawa-Wevelgem zaliczany jest do wiosennych klasyków i budzi wielkie emocje wśród fanów kolarstwa. Z jednej strony jest łakomym kąskiem dla sprinterów, z drugiej często zdarza się, że zwycięzca pochodzi z niewielkiej ucieczki. Dlatego zawsze impreza przynosi sporo emocji. Tym razem również ich nie brakowało, bo kilka razy podejmowano próby ucieczek. Decydująca akcja została rozpoczęta przez czwórkę zawodników: Christophe Laporte (Jumbo-Visma), Biniam Ghirmay (Intermarche-Wanty), Jasper Stuyven (Trek-Segafredo) i Dries van Gestel (TotalEnergies). Czytaj także: Chwile grozy z udziałem mistrza Europy Przez moment wydawało się, że peleton ich dopadnie, ale w głównej grupie zabrakło współpracy. I choć pięć kilometrów przed metą uciekinierzy mieli niecałe pół minuty przewagi, to jak się okazało, zdołali dowieźć ją do mety. W walce na kresce najlepszy okazał się dzielny kolarz z Erytrei, który o centymetry wyprzedził Laporte'a. Tym samym został pierwszym kolarzem z tego niewielkiego afrykańskiego kraju, odnoszącym tak wielki sukces w profesjonalnym peletonie.