Powrót do Alexandra Palace w Londynie Raymonda van Barnevelda to niewątpliwie jedno z ważniejszych wydarzeń całego turnieju. Doświadczony Holender w 2019 roku skończył karierę, ale po czternastu miesiącach wrócił do profesjonalnej gry i ponownie znalazł się w mistrzostwach. Oczyścicie to już nie ten sam zawodnik co kiedyś, ale mowa o czterokrotnym mistrzu świata organizacji BDO i mistrzu PDC z 2007 roku, kiedy to pokonał samego Phila Taylora. W świecie darta to nazwisko wiele znaczy, a sukcesy pokazują, że jeszcze może on zaskoczyć. W spotkaniu z Lourencem Ilaganem darter z Holandii nie musiał wejść na wyżyny swoich możliwości. van Barneveld nie grał szczególnie rewelacyjnie, ale w zupełności wystarczyło to do pokonania przeciwnika. Ilagan rzucał źle, dlatego przegrał mecz 3:0, a w całym spotkaniu zdobył tylko jednego lega. James Wade nie zachwycił Na koniec dnia starcie w drugiej rundzie rozegrali James Wade i Maik Kuivenhoven. Anglik był zdecydowanym faworytem, bo przecież przystąpił do turnieju jako rankingowa "czwórka". Wade faktycznie szybko przejął inicjatywę nad wynikiem, dość pewnie obejmując prowadzenie 2:0. Później swój moment miał Holender, wygrywając seta "na czysto". Wydawało się, że to początek kłopotów reprezentanta Anglii, bo ten grał po prostu słabo. Bardzo często rzucał on dość niskie wartości. Na szczęście dla niego rywal nie utrzymał w czwartej partii dobrej dyspozycji i Wade zamknął pojedynek. Średnia prawie 84 punktów to jednak stanowczo za mało, by w dalszych etapach turnieju liczyć na walkę z czołówką. W pozostałych meczach zwycięstwa odnieśli Luke Woodhouse, pokonując Jamesa Wilsona, oraz Rusty-Jake Rodriguez, który okazał się lepszy od Bena Robba. To kolejny austriacki Rodriguez w drugiej rundzie czempionatu. Kilka dni temu swoje zadanie spełnił starszy brat zawodnika - Rowby-John. Wyniki: 1. runda:Luke Woodhouse - James Wilson 3:1 (2:3, 3:1, 3:2, 3:1)Rusty-Jake Rodriguez - Ben Robb 3:1 (3:2, 2:3, 3:0, 3:1)Raymond van Barneveld - Lourence Ilagan 3:0 (3:1, 3:0, 3:1) 2. runda:James Wade - Maik Kuivenhoven 3:1 (3:1, 3:1, 0:3, 3:1)