Lepiej spotkanie zaczął Bingham, który wygrał pierwszego frame'a. Potem jednak do głosu doszedł bardziej utytułowany O'Sullivan. "Rakieta" wbił kolejno 96 punktów, 134, 111 i 60 zwyciężając w pięciu kolejnych frame'ach. Bingham się jeszcze uratował, ale w ósmym framie nie wykorzystał prowadzenia 66-punktami, a O'Sullivan wyczyścił stół doprowadzając do dogrywki na bili czarnej. Ostatecznie wbiła ją "Rakieta", zapewniając sobie awans i pojedynek w czwartek w Walijczykiem Ryanem Dayem. To było pierwsze spotkania O'Sullivana od czasu jego siódmego triumfu w UK Championship z 9 grudnia, dzięki czemu został zawodnikiem z największą liczbą zwycięstw (19) w trzech najważniejszych turniejach snookerowych - jeszcze Masters i mistrzostwa świata (pięć). "Ciężko analizować, w jaki sposób samemu się gra, ale starałem się być profesjonalistą i być zdyscyplinowanym oraz czerpać z całego mojego doświadczenia. Napięcie było coraz większe i poczułem ulgę, kiedy mecz się skończył" - ocenił O'Sullivan. "W Masters wystąpiłem w 12 finałach, ale wygrałem tylko w siedmiu. Powinienem mieć więcej tytułów, ale kilka razy przegrałem, choć byłem w lepszej sytuacji. Mogę grać jeszcze przez kolejne 10 lat, ale teraz jestem zmęczony. Od siedmiu lat cierpię na bezsenność i czasami to przeszkadza" - dodał. W wieczornym spotkaniu pierwszej rundy Ding Junhui nie dał szans debiutantowi w Masters Jackowi Lisowskiemu. Chińczyk pokonał Anglika 6-1. Rywalem Dinga w ćwierćfinale będzie Belg Luca Brecel. Pawo