Radość Świątek po kolejnej wygranej i zaskakujące doniesienia. Już "wręczono" Polkom puchar
Wciąż trudno ochłonąć po wydarzeniach, które miały miejsce kilkanaście godzin temu. W nocy z soboty na niedzielę, tuż po godz. 1:00, reprezentantki Polski zapewniły sobie awans do półfinału BJK Cup Finals 2024 w Maladze. Decydujący punkt w starciu z Czeszkami zapewnił duet Iga Świątek/Katarzyna Kawa. Okazuje się, że wraz z pokonaniem zawodniczek naszych południowych sąsiadów wiąże się pewna ciekawostka - bardzo korzystna z perspektywy naszych tenisistek.
Pojedynek Polska - Czechy dostarczył niezapomnianych emocji. Każde z rozegranych spotkań wiązało się z ogromną dawką napięcia i potężną adrenaliną do samego końca. Rywalizacja z tenisistkami naszych południowych sąsiadów rozpoczęła się niekorzystnie z naszej perspektywy. Po zaciętym starciu Magdalena Fręch uległa Marie Bouzkovej, w związku z czym stało się jasne, że potrzebujemy zwycięstwa Igi Świątek w singlu oraz wygranej w deblu, by marzyć o półfinale BJK Cup Finals 2024.
Raszynianka znów przekonała się, jak trudno jest jej grać z Lindą Noskovą, gdy Czeszka gra na zupełnym luzie i nie ma nic do stracenia. 20-latka była skazywana na przegraną. Zwłaszcza, że był to jej pierwszy oficjalny występ po 2,5-miesięcznej przerwie. Mimo to zaprezentowała się tak, jakby ciągle znajdowała się w rytmie meczowym i znów sprawiła mnóstwo kłopotów aktualnej wiceliderce rankingu WTA. Końcówkę batalii lepiej wytrzymała jednak Iga. Rywalka popełniła fatalny błąd przy piłce meczowej, który dał naszym reprezentantkom przedłużenie nadziei na awans.
W grze podwójnej Polki nie były faworytkami. Nasz duet składał się z Igi Świątek, która rozgrywała swój pierwszy oficjalny mecz w deblu od ponad trzech lat oraz Katarzyny Kawy. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania można się było zastanawiać, skąd taki pomysł, by wystawić akurat zawodniczkę urodzoną w Krynicy-Zdroju. Okazało się jednak, że kapitan Dawid Celt doskonale wiedział, co robi. Kawa odpłaciła mu się za ten wybór w najlepszy możliwy sposób i przy okazji zrobiła sobie piękny prezent na obchodzone dzisiaj 32. urodziny. Polskie tenisistki przez większość meczu zupełnie zdominowały liderkę deblowego rankingu i dwukrotną triumfatorkę imprez wielkoszlemowych w grze podwójnej z tego sezonu - Katerinę Siniakovą. Na koniec nasze reprezentantki nie kryły swojej ogromnej radości z awansu do najlepszej "4".
Historia korzystna dla Polek. Ostatnio Czeszki przegrywały z mistrzyniami BJK Cup
To, co wydarzyło się w nocy z soboty na niedzielę w Maladze, bez wątpienia przejdzie do historii polskiego tenisa. Zawodniczki muszą już jednak powoli skupić się na tym, co czeka je w poniedziałek, gdy powalczą z Włoszkami o awans do finału BJK Cup Finals 2024. Początek tego starcia o godz. 17:00. Zapowiada się ciekawa rywalizacja. W drugim meczu singlowym powinniśmy obejrzeć starcie Iga Świątek - Jasmine Paolini. Pojedynek elektryzujący, zwłaszcza na powiązania 28-latki z naszym krajem.
Tuż przed kolejną batalią z udziałem Polek nasuwa się pewna ciekawostka, jeszcze nawiązująca do meczu z Czeszkami. Okazuje się bowiem, że w poprzednich dwóch edycjach reprezentantki naszych południowych sąsiadów odpadały z późniejszymi triumfatorkami drużynowych zmagań. W 2022 roku Czeszki przegrały w półfinale ze Szwajcarkami, a sezon temu w tej samej fazie uległy Kanadyjkom. Mamy nadzieję, że i tym razem historia zatoczy koło, a tenisistki z kraju ze stolicą w Pradze znów będą mogły powiedzieć, że przegrały z mistrzyniami turnieju. Pozostały ku temu dwa kroki. Pierwszy z nich może się ziścić już w poniedziałkowy wieczór.