Partner merytoryczny: Eleven Sports

Sabalenka numerem jeden, ale to Świątek kończy na szczycie. Miazga

Iga Świątek niestety nie wypadła dobrze podczas kończących sezon WTA Finals, co oznaczało dla Polki definitywne rozstanie z pozycją liderki światowego rankingu na kilkanaście tygodni na rzecz Aryny Sabalenki. Jak się jednak okazuje, w pewnych aspektach to Polka zakończy ten rok jako absolutna liderka i Białorusinka nie jest nawet blisko naszej gwiazdy.

Iga Świątek, Aryna Sabalenka
Iga Świątek, Aryna Sabalenka/Artur Widak/NurPhoto/AFP

Iga Świątek ma za sobą sezon naznaczony niepewnością. Wszystko rozpoczęło się od Australian Open, w którym to Polka nie spisała się na miarę oczekiwań swoich i kibiców. Nasza gwiazda zdecydowanie zbyt wcześnie pożegnała się z rywalizacją o tytuł, który ostatecznie trafił w ręce Aryny Sabalenki. Wówczas Białorusinka wykonała bardzo poważny krok w stronę odbioru Świątek pozycji numer jeden żeńskiego tenisa na koniec roku. 

W związku ze swoim zwycięstwem bowiem nie odebrano jej 2000 tysięcy punktów. Później kilka razy wygrała Świątek, na czele z turniejem rangi Wielkiego Szlema na kortach imienia Rolanda Garrosa. Tam z kolei Polka obroniła 2000 punktów. Przed drugą częścią sezonu wszystko było jednak otwarte. Kluczowe okazały się kolejne wycofanie Świątek z turniejów w okresie jesiennym. W związku z tym straciła bardzo dużo punktów, bo jednego z tytułów broniła. 

Świątek na samym szczycie. Nie zostawiła złudzeń Sabalence

Zaraz potem Sabalenka wskoczyła na fotel liderki i musiała obronić go podczas WTA Finals. Tam Świątek wypadła jednak słabo i już po fazie grupowej jasne było, że to Białorusinka zakończy sezon jako numer jeden żeńskiego tenisa pierwszy raz w swojej karierze. Różnica jest jednak niezbyt duża i może zostać zniwelowana już podczas styczniowego Australian Open. W pewnych aspektach Sabalenka znajduje się jednak daleko za plecami Polki. 

Mowa tu, choćby o ogólnym procencie wygranych meczów w tym sezonie. W przypadku Polki w tym sezonie zatrzymał się on na wartości 87.7 procent (64-9), zaś u Sabalenki wyniósł dokładnie 80 procent (56-14). To drugi najlepszy wynik w karierze Igi. Lepiej wypadła tylko w rekordowym 2022 roku, gdy wygrała o trzy spotkania więcej, a przegrała tyle samo. Różnica jest więc minimalna. W 2023 roku ten współczynnik zatrzymał się na 86 procentach. 

Nasza gwiazda wypadła także najlepiej, jeśli chodzi o procent wygranych z rywalkami z czołowej dziesiątki, choć tu różnica jest minimalna. Świątek rozegrała bowiem 16 takich spotkań i wygrała 11 z nich, co daje procent zwycięstw na poziomie niespełna 69. Sabalenka z kolei mierzyła się z rywalkami z najlepszej dziesiątki 17 razy i wygrała dokładnie tyle samo, co sprawia, że w jej przypadku współczynnik zwycięstw wyniósł niespełna 65 procent. 

Iga Świątek - Ludmiła Samsonowa, 6:4, 6:1. SKRÓT. WIDEO/AP/© 2024 Associated Press
Iga Świątek/AFP
Aryna Sabalenka/AFP
Iga Świątek/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem