Demolka na korcie, a zaraz zła informacja ws. Igi Świątek. Ma jedno wyjście
Iga Świątek rozpoczęła sezon w imponujący sposób, w United Cup rozbiła w 63 minuty Malene Helgo aż 6:1, 6:0. Trudno się temu wynikowi dziwić, Norweżka jest w rankingu WTA dopiero na 403. pozycji. Już samo nawiązanie przez nią walki z Polką byłby sporą niespodzianką. Tyle że punktacja do rankingu w tym turnieju zależna jest nie tylko od etapu rozgrywek, ale właśnie od miejsca przeciwnika w światowej klasyfikacji. I to zła wiadomość dla polskiej zawodniczki.
W opublikowanym w niedzielę późnym wieczorem rankingu WTA Iga Świątek jest druga, wciąż traci aż 1121 punktów do Aryny Sabalenki. Aż chciałoby się napisać, że zmniejszać ten dystans może zacząć właśnie w Sydney, ale to raczej nie będzie prawda. Rok temu Polka zdobyła w United Cup aż 500 punktów, wygrała bowiem pięć spotkań singlowych. I zgodnie z regułami ten dorobek zostanie jej odpisany już w najbliższy poniedziałek, dokładnie po 52 tygodniach.
Utrzyma więc swój stan posiadania, ale wyłącznie pod warunkiem, że Polska dojdzie do finału w Sydney, a Iga pozostanie niepokonana. A odrobi coś ze straty do Sabalenki wyłącznie w sytuacji, jeśli ta nie zagra w finale w Brisbane. Gdyby Białorusince udało się zdobyć tytuł w Queenslandzie, dorzuci jeszcze do swojej przewagi kolejnych 175 punktów.
United Cup. Efektowne zwycięstwo Igi Świątek, 6:1, 6:0 z Malene Helgo. Za zaledwie 15 punktów
W United Cup punktacja nie jest bowiem zależna wyłącznie od pokonywania kolejnych przeszkód. W Brisbane, w klasycznym turnieju WTA 500, zawodniczki wszystko wiedzą dużo wcześniej: 500 punktów za tytuł, 325 za grę w finale, 195 za półfinał, 108 za ćwierćfinał itd. No i 25 punktów za przejście kwalifikacji. W Perth i Sydney wygląda to inaczej - niemal wszystkie tenisistki powiększają swój dorobek nie tylko na bazie fazy turnieju, ale rankingowych pozycji rywali. Im zawodniczka jest wyżej, tym bardziej cenny jest triumf nad nią.
W fazie grupowej każdy triumf nad tenisistką z czołowej dziesiątki rankingu WTA jest wyceniany na 55 punktów, każdy zaś nad rywalką z miejsc poniżej 250. - na zaledwie 15. Gdyby Helgo pokonała dzisiaj Świątek, dostałaby więc maksymalną stawkę za ten sukces. I dla niej byłby to ogromny zastrzyk - przez cały poprzedni sezon zebrała niespełna trzy razy więcej. I od razu poszłaby w górę aż o blisko 100 pozycji.
Świątek zaś dostała za swój pogrom 6:1, 6:0 tylko 15 oczek - niewiele. To wynika z faktu, że Malene Helgo jest w United Cup najniżej notowaną pierwszą rakietą w poszczególnych reprezentacjach, na 404. miejscu. Obie dzieli przepaść, to było widać na korcie. Jeśli Iga w środę nad ranem pokona Karolinę Muchovą, dostanie już pełną pulę - właśnie 55 punktów. Mimo, że Czeszka jest obecnie w trzeciej dziesiątce światowej listy, to jednak w United Cup korzysta z tzw. chronionego rankingu, jeszcze sprzed swojej kontuzji. A wtedy była na dziewiątej pozycji.
Dobrą informacją dla Igi jest to, że w swoim regulaminie WTA, podobnie jak rok temu, znów poszła zawodniczkom na rękę, w przeciwieństwie do ATP. Jeśli tenisistka wygra wszystkie pięć spotkań, dostanie komplet 500 punktów - bez względu na pozycję rywalek. A jeśli wygra cztery razy i dotrze do finału, otrzyma 325. Czyli tyle, ile skasują finalistki WTA 500 w Brisbane. Obniżona wartość spotkania z Helgo nie będzie więc miała znaczenia.
Na to samo nie może jednak liczyć Hubert Hurkacz, nawet jeśli wygrałby w Sydney wszystkie mecze. 500 oczek i tak nie zdobędzie, bo choćby jego środowy rywal Tomáš Macháč jest poza pierwszą dziesiątką rankingu.