Iga Świątek po trudnym boju pokonała Lindę Noskovą, co miało kluczowe znaczenie dla sytuacji Polek w Billie Jean King Cup. Przegrana Czeszka nie ukrywała frustracji z powodu własnych błędów. To Iga Świątek odwróciła losy ćwierćfinału Billie Jean King Cup Iga Świątek imponuje od startu Billie Jean King Cup. Nie zawiodła w pojedynku z Paulą Badosą (6:3, 7:6, 6:1), ale prawdziwy popis dała w ćwierćfinale. Polki po pierwszym meczu znalazły się w bardzo trudnej sytuacji, bo Magdalena Fręch przegrała z Marie Bouzkovą. Wszystko zatem zależało od raszynianki. Ta stoczyła blisko trzygodzinny bój z Lindą Noskovą, z którego ostatecznie wyszła zwycięsko (7:6, 4:6, 7:5). Na tym rola 23-latki się nie skończyła. Trener Dawid Celt zaskoczył, desygnując Świątek do meczu deblowego wraz z Katarzyną Kawą. Przed paniami stało ogromne wyzwanie, bo mierzyły się z liderką rankingu deblistek - Kateriną Siniakovą, a także wspomnianą Buzkovą. Choć najlepsza polska tenisistka od dwóch lat praktycznie nie występuje w deblach, zagrała świetne spotkanie, a biało-czerwone ostatecznie wygrały (6:2, 6:4) i zameldowały się w półfinale turnieju. Noskova nie może pogodzić się z porażką Linda Noskova przegrała kluczowy mecz ze Świątek w dramatycznych okolicznościach. W kluczowym momencie popełniła jednak błędy, w wyniku których nie doprowadziła do tie-breaka w ostatnim secie. "Trudno powiedzieć [czego zabrakło do zwycięstwa - przyp. red.]. Ostatni mecz nie daje mi spokoju. Zupełnie bezsensownie straciłam dwie kluczowe piłki, po których byłby tie-break. Dość trudno było przełamać Igę, zwłaszcza w trzecim secie" - powiedziała wspomnianemu portalowi. "Niestety, takie rzeczy się zdarzają. A mi przydarzyły się w najgorszym możliwym momencie" - dodała. Polki swój bój o finał Billie Jean King Cup rozpoczną w poniedziałek o godzinie 17:00. Ich rywalkami będą Włoszki.