Federico Valverde i Jude Bellingham w meczu z Mallorcą doznali przeciążeń mięśniowych. Pierwszy z wymienionych przedwcześnie opuścił boisko, drugi z konieczności musiał dograć spotkanie do końca z grymasem bólu na twarzy. Doszło do fatalnych scen. Awantura po meczu Realu, piłkarzom puściły nerwy Valverde i Bellingham z problemami. Występ w finale pod znakiem zapytania W tym momencie kibice Realu Madryt przechodzą przez prawdziwy dramat. Zarówno Valverde, jak i Bellingham są bowiem absolutnie kluczowymi zawodnikami dla "Los Blancos". Tym bardziej w perspektywie finału z FC Barcelona. Ancelotti mówi o przeciążeniu, co już świadczy o mięśniowych problemach Urugwajczyka i Anglika. Podczas meczu było widać jednak ewidentnie, że ich ruchy z powodu urazu są mocno ograniczone. A to nigdy nie wróży zbyt dobrze. Z pewnością obaj piłkarze szybko przejdą dodatkowe badania, aby dokładnie zdiagnozować powagę ich urazów. Włoski szkoleniowiec nie miał czasu ani narzędzi, aby dokładnie zweryfikować to, co mówi. Musiał jednak odpowiedzieć na pytanie dziennikarza i nie chciał siać niepotrzebnej paniki. Precyzyjne informacje na temat stanu zdrowia pomocników powinno nadejść już niebawem. Możliwe, że obaj ostatecznie wybiegną na boisko w meczu z Barceloną i to od pierwszej minuty. Przeciążenie może być dla nich jednak mocno odczuwalne, a należy pamiętać, że Real Madryt tym razem ma o jeden dzień mniej na odpoczynek. Włoski szkoleniowiec przekazał również dobre wieści dotyczące Aureliena Tchouameniego, który również ucierpiał przy jednym ze starć. Francuz czuje się dobrze i na pewno będzie gotowy na niedzielny final.