Gdy Verstappen zepsuł start, wydawało się, że nie ma szans nawet na miejsce na podium. W dodatku histeryzował przez radio, że brakuje mu mocy. Prowadzący Charles Leclerc bronił się na zużytych oponach, a w końcu musiał uznać wyższość Holendra. Wielu fanów twierdzi, że to był pojedynek dwóch przyszłych mistrzów świata i jest to niemal pewne. Niektórzy organizują już sondy i zakłady, który z nich zdobędzie tytuł jako pierwszy. Można sobie wyobrazić inne, równie ciekawe tematy rozważań. Na przykład, czy któryś z nich pokona w walce o tytuł mistrzowski Hamiltona, czy też Anglik pozwoli młodym powalczyć dopiero, gdy przejdzie na sportową emeryturę. Nie sposób nie powrócić do pamiętnego incydentu w Austrii. Incydentu wyjątkowo trudnego do oceny. Tak, to było twarde ściganie, jak mówi Holender. Tak, nie jesteś kierowcą wyścigowym, jeżeli nie wchodzisz w każdą lukę, jak powiedział przed laty Ayrton Senna. Ale to tylko część prawdy. Druga część jest taka, że trzeba przewidywać, co będzie potem, gdy już wejdziesz w tę lukę. Nasuwa się skojarzenie z maksymą innego mistrza kierownicy, z innej epoki i innej dyscypliny - Sobiesława Zasady: W każdy zakręt można wejść z każdą szybkością, ale nie z każdą można z niego wyjść! Do kontaktu doszło nie z winy Leclerca. Verstappen zaatakował w sposób niezgodny z przepisami, bo nie zostawił rywalowi miejsca, tylko wypchnął go z toru. Sędziowie stali przed trudną decyzją, a jej uzasadnienie nie brzmi przekonująco. Tak, to był "racing incident", ale sprowokowany przez Verstappena. Werdykt może upewnić Holendra, od dawna słynącego z bezpardonowej walki i kontrowersyjnych zachowań na torze i nie tylko, że wszystko mu wolno. To sygnał, że można atakować nie patrząc na konsekwencje. Następnym razem w podobnej sytuacji Verstappen wykona podobny manewr, tylko jeszcze bardziej brutalny, a gdy otrzyma karę będzie się żalił, że to skandal, że przecież poprzednio nie dostał, a sędziowie zabijają wyścigi! Najnowsze wiadomości o Robercie Kubicy! Sądzę, że Verstappen pewnie i tak wygrałby ten wyścig. Był w końcówce wyraźnie szybszy. Gdyby poczekał, pomęczył jeszcze trochę słabnącego rywala, lepiej przygotował atak, mógł pokonać Leclerca czystym manewrem i bez niepotrzebnych kontrowersji. Wybrał jednak taką drogę, że znów mówi się o nim jak o "enfant terrible". "Enfant" coraz starsze, ale nadal "terrible"... Verstappen jest kierowcą bez wątpienia znacznie bardziej dojrzałym, niż przed laty, ale w Austrii pokazał, że jeszcze nie całkiem. Dojrzały, "kompletny" kierowca poczekałby na lepszą okazję do wyprzedzenia. Uważam, że rację mają ci, którzy mówią, że decyzja sędziów była dobra dla sportu, bo Verstappen zasłużył na zwycięstwo i zarazem zła, bo niezgodna z regulaminem. W Austrii nie miał swojego dnia Mercedes. Przy upalnej pogodzie zespół miał problemy z przegrzewającymi się silnikami. Zresztą wiedziano o tym przed wyścigiem, ale chyba nikt nie sądził, że konsekwencje będą aż tak poważne. W ten sposób byliśmy świadkami końca zwycięskiej passy Mercedesa. W nadchodzący weekend w Silverstone będzie zapewne chłodniej.... Grand Prix Austrii było kolejnym wyścigiem do zapomnienia dla Williamsa. Zespół nadal sprawia wrażenie nieprzygotowanego do sezonu. Samochód wymaga poprawek właściwie w każdym obszarze. Różnice w osiągach i prowadzeniu obydwu samochodów są widoczne gołym okiem, a strata do reszty stawki ogromna. Do Silverstone Williams ma podobno przywieźć po raz kolejny pakiet poprawek. Podobno... "The home of British motor racing" - taki dumny napis widnieje na głównej bramie wjazdowej na tor Silverstone, gdzie 13 maja 1950 odbył się historyczny, pierwszy wyścig Formuły 1. Grand Prix Wielkiej Brytanii gości w kalendarzu królowej sportów motorowych od początku jej historii, chociaż pierwszy wyścig noszący tę nazwę odbył się dużo wcześniej - w 1926 roku w Brooklands, na pierwszym stałym torze wyścigowym świata. Kolejne edycje British Grand Prix odbywały się na zmianę z Aintree, a potem z Brands Hatch, ale Silverstone gości wyścig nieprzerwanie od 1987 roku. Grand Prix Wielkiej Brytanii odbędzie się w ten weekend po raz 70. Lewis Hamilton wygrywał swój domowy wyścig już pięć razy. W ten weekend stoi przed szansą na szóste zwycięstwo przed swoją publicznością. Przed rokiem Vettel przerwał passę czterech kolejnych wygranych Anglika, który wypadł z toru tuż po starcie. Po słabszym weekendzie w Austrii Hamilton będzie zdecydowanym faworytem. Ale w zeszłym roku też był... Grzegorz Gac