Świat obiegła informacja o tym, że Whyte wpadł na dwóch niedozwolonych substancjach i o wszystkim było wiadomo już trzy dni przed walką. Hearn tłumaczył potem, że jego zawodnik został przesłuchany przez organizacje BBBofC oraz UKAD i gdy przedstawił swoje argumenty, dopuszczono go do pojedynku. W ringu Whyte nie miał łatwej roboty. Był nawet liczony, jednak powstał z desek i wygrał na kartach wszystkich sędziów. Tym samym zapewnił sobie status obowiązkowego challengera do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC. Ale władze World Boxing Council przedwczoraj pozbawiły go tego statusu, co rozzłościło szefa grupy Matchroom. VADA poinformowała dziś, że żadna kontrola, ani przed walką, ani po niej, nie dała wyniku pozytywnego. Ostatnie dwa testy przeprowadzono 17 lipca oraz już po pojedynku, 21 lipca. Whyte wpadł na badaniu innej organizacji - UKAD. Nie poinformowano o tym jednak ani obozu rywala, ani federacji WBC, która sankcjonowała potyczkę jako eliminator, ani organizacji VADA. Do tej pory nie wiadomo, dlaczego UKAD dopuściła Whyte'a do pojedynku, pomimo iż złapała go podczas swojej kontroli. Wciąż brak z jej strony oficjalnego stanowiska. - Po przedstawieniu swoich racji Dillian został dopuszczony do walki. Odpowiedzcie sobie sami na pytanie, dlaczego? Być może dostarczone przez niego dowody okazały się wystarczające, żeby wykazać swoją niewinność? Dajcie mu szansę i niech wszystkie fakty wyjdą do opinii publicznej, a dopiero potem sami oceńcie sytuację. Dillian i jego prawnicy pracują teraz nad tym, by oczyścić jego dobre imię, a ludzie poznali całą prawdę - skomentował sprawę promotor Brytyjczyka. W podobnym tonie wypowiada się David Haye, niegdyś mistrz świata wagi ciężkiej, dziś menadżer Derecka Chisory. - Dopóki komuś nie udowodni się winy, ten ktoś pozostaje niewinny. Poczekajmy aż na jaw wyjdą wszystkie informacje.