Partner merytoryczny: Eleven Sports

João Amaral wybaczył Lechowi Poznań

Gdy wsłuchać się w słowa João Amarala po przedłużeniu kontraktu z Lechem Poznań, można z nich wyczytać rodzaj przesłania, deklaracji i wreszcie wybaczenia tego, co stało się w przeszłości. Portugalczyk chce ją wymazać i zastąpić nowym rozdziałem - to dobra wiadomość dla Lecha.

Joao Amaral z Lecha Poznań
Joao Amaral z Lecha Poznań/Fot. Paweł Jaskółka/East News

Przedłużenie umowy z João Amaralem było przesądzone od wielu tygodni, ale klub zwlekał z ogłoszeniem tego aż do świąt. Chciał zrobić prezent gwiazdkowy swoim kibicom i przy okazji przygotować akcję marketingową, związaną z wyjazdem Wojciecha Tabiszewskiego do Portugalii, by tam umowę podpisać. Wszystko pokazuje film, o którym pisaliśmy tutaj.

CZYTAJ TAKŻE: João Amaral przedłużył kontrakt z Lechem Poznań

Na tym filmie João Amaral mówi dość niezwykłe słowa, jak to wcześniej był wypożyczony z Lecha do klubu Pacos de Ferreira. Myślał, że nie wróci i padło wtedy wiele niepotrzebnych słów na jego temat. Widać, że Portugalczyk mocno je przeżył. Wyraźnie zaznaczył, że jego historia w Kolejorzu jeszcze się nie skończyła i chciałby dopisać kolejne rozdziały, a zatem już do tej przeszłości nie wracać.

João Amaral w trudnej relacji z Lechem Poznań

To zapewne nawiązanie nie tylko do trenera Dariusza Żurawia, który istotnie João Amarala skreślił, ale zarazem wypowiadał się na jego temat publicznie dość wstrzemięźliwie. Nie wiemy, jak układały się relacje i rozmowy między nimi, ale były trener Lecha nie zgrillował portugalskiego zawodnika publicznie. - Musi być dobrym aktorem, skoro przekonał nas wszystkich, że jedynym powodem dla którego chce wrócić są sprawy osobiste. Nie chcę się wdawać w polemikę z moim piłkarzem, bo on zapewne zaraz pewnie wróci. Obserwuję jego grę, wiem, że wrócił do składu, strzelił bramkę i gra znów w wyjściowym składzie. Życzę mu wszystkiego najlepszego i dobrej formy, bo pewnie zobaczymy się w lipcu - mówił ówczesny szkoleniowiec Lecha Poznań.

Pamiętajmy jednak, że kiedy Portugalczyk na początku roku podjął i ogłosił decyzję o przenosinach na wypożyczenie do Pacos de Ferreira, spadła fala krytyki. Nie tyle na niego, co na poznański klub, iż ten zdecydował się go puścić. Uległ zawodnikowi, zamiast wymóc na nim realizację kontraktu. Istotnie, wówczas wokół tej sprawy było bardzo gorąco, a słabnąca pozycja Lecha Poznań w lidze wzmagała nerwową atmosferę związaną z utratą ważnego gracza z trudno akceptowalnych sportowo powodów.

Lech Poznań związany z João Amaralem

Jak ważnego, pokazał ten sezon. João Amaral odżył pod ręką Macieja Skorży i jest teraz czołowym strzelcem i sercem Kolejorza, aspirującym nawet do miana najlepszego zawodnika Lecha, a kto wie, czy nie całej Ekstraklasy. Stąd zatrzymanie go i jego przemiana w piłkarza przydatnego to kluczowe kwestie.

CZYTAJ TAKŻE: João Amaral przedłuży kontrak z Lechem. Jak go potem nie stracić?

Mało kto zdawał chyba sobie sprawę z tego, jak wiele krytyki docierało jednak do João Amarala i jaki miało na niego wpływ. Powrót zawodnika latem nie był traki oczywisty. Portugalczyk wrócił, bo musiał - zobowiązywała go do tego umowa. Dopiero nowa relacja z nowym trenerem sprawiła, że zamiast "musiał" pojawiło się również "chciał".

João Amaral zakończoną i tak udaną rundę oraz wypowiedziami po podpisaniu nowej umowy dał sygnał, że mu zależy. Także na wymazaniu trudnej przeszłości, która wobec jego dzisiejszej gry, pozycji w Lechu i sercach jego kibiców wydaje się tak bardzo odległa.

Nowa umowa obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku. Przedłużenie jej o trzy lata w wypadku 30-letniego gracza to ruch rzadki i spektakularny, pokazujący jakie nadzieje wiąże Lech z gra Portugalczyka, który tu zapewne karierę zakończy.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem