Lech Poznań pokazał, że stać go na dobre wyniki. Ale ma i poważną wadę
Po katastrofie z końca zeszłego roku wyniki sparingów podczas zgrupowania Lecha Poznań w Turcji są dla jego kibiców przyjemną odmianą. Pokazały one, że zespół Dariusza Żurawia stać na wiele. Pod jednym wszakże warunkiem, wciąż bardzo trudnym do spełnienia.
O warunku tym przypomniał nam ostatni mecz Lecha Poznań podczas zgrupowania w tureckim Belek - przeciwko Szachtarowi Donieck. Trener Dariusz Żuraw podzielił wówczas kadrę na dwie grupy - ta młodsza i mniej doświadczona zmierzyła się z Serbami z Radu Belgrad, a wsparło ją kilku doświadczonych pierwszego zespołu takich jak Thomas Rogne, Mohammad Awwad, Wasyl Krawieć. Reszta zespołu zmierzyła się z Szachtarem Donieck.
Kibice niezbyt chętnie przywiązują wagę do wyników meczów sparingowych, ale nawet w ich wypadku możemy dostrzec pewną prawidłowość. Kolejorz z Szachtarem Donieck gra regularnie. Co roku dochodzi do takiego meczu na koniec obozu poznaniaków, więc jest świetna okazja do tego, by porównać postawą Lecha w każdym z tych spotkań. To pozwala nam przekonać się, że Lech przeszedł od koszmarnego lania 0-3 sprzed dwóch lat, za czasów Adama Nawałki, przez 0-1 po walce sprzed roku aż po tegoroczne 1-1, w którym poznaniacy mogli wygrać.
Bez znaczenia? Niekoniecznie, bo to jednak pokazuje nie tyle progres zespołu, co jego dyspozycję na krótko przed rozpoczęciem ligi. Dwa lata temu była koszmarna, teraz można być optymistą w tym zakresie.
Lech Poznań przerwał serię porażek
Po katastrofie z końca zeszłego roku wyniki sparingów w Turcji to pewien zastrzyk takiego optymizmu. Jeszcze w grudniu poznaniacy przegrywali z każdym jak leci, a trener Żuraw tłumaczył to przemęczeniem, znużeniem i brakiem sił. Zapewniał, że gdy drużyna odpocznie - także od siebie nawzajem - oraz się wzmocni, będzie lepiej. W Turcji z nowym środkiem obrony Kolejorz pokonał 1-0 turecki Bandirmaspor, 2-0 znaną rosyjską ekipę Dynamo Moskwa, co jest bardzo wartościowym rezultatem, a także zremisował 1-1 z Szachtarem Donieck.
Już na tym etapie udało się Lechowi zrobić coś istotnego - zatrzymać serię porażek. Na razie tylko w meczach towarzyskich. Wszak w bardzo intensywnym grudniu poznaniacy wygrali tylko jedno spotkanie: 4-0 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Można wręcz powiedzieć, że wtedy przestali być zdolni do wygrywania. Teraz znowu są.
Przerwanie spirali "jacy jesteśmy niezdolni do wygrania meczu" jest dość istotne i można powiedzieć, że Lech końvcy zgrupowanie w Turcji w formie. Pytanie jednak, co z tym będzie dalej. Przełożenie dobrej postawy w meczach na obozie na lige powinno być, ale nie musi. Zwłaszcza, że zgrupowanie pokazało też, jak istotne niedostatki mają poznaniacy.
Wróćmy do meczu z Szachtarem Donieck. W jego trakcie urazów doznali ważni gracze Mikael Ishak i Lubomir Satka, jedni z najlepszych piłkarzy obecnego Kolejorza. Jego filary. Klub zapewnia, że nie są to kontuzje groźne i zawodnicy wrócą do gry przed startem ligi (30 stycznia), ale nie w tym rzecz. Samo zejście tych kontuzjowanych zawodników z boiska pokazało, że Kolejorz wciąż jest podatny na utratę swoich filarów. W jego wypadku wynikają z tego poważne konsekwencje.
Jednym z powodów problemów Lecha jesienią zeszłego roku były właśnie urazy. Lech tracił kluczowych piłkarzy albo musieli oni grać niewypoczęci i z mikrourazami. W efekcie też ich tracił. A gdy tak się stało, nie miał ich kim zastąpić. Różnica jakościowa między wyjściową i zdrowa kadrą pierwszego zespołu a tą nieco rezerwową jest ogromna. A właśnie takie różnice stanowią potem o punktach, stratach i w efekcie mistrzostwie dla kogoś innego, kto takiej dysproporcji nie ma.
Lech bowiem słynie z tego, że ma dość wystrzałową jedenastkę - jak na polskie warunki, to bardzo dobrą. Gdy jednak tylko ktoś z niej wypada, zaczynają się poważne problemy. W łataniu dziur w składzie Kolejorz jest bardzo nieskuteczny.
Transfery dwóch nowych środkowych obrońców - Antonio Milicia i Bartosza Salamona - mają sprawić, że pole manewru w defensywie będzie większe. Odesłanie Djordje Crnomarkovicia do Zagłębia Lubin zwiastować może wręcz komfort trenera Żurawia na tej pozycji. Kiedy jednak urazu doznaje Lubomir Satka, już w oczy zagląda wizja zdekompletowanej obrony. Uraz Mikaela Ishaka obnaża natomiast krótką kołderkę w formacji ofensywnej.
Innymi słowy, Lech odzyskuje formę i sygnalizuje, że w dobrej dyspozycji może przystąpić do tegorocznych rozgrywek, może nawet skutecznie punktować. Dopóki nie pojawią się ubytki kluczowych graczy.