3 sierpnia informowaliśmy o tym, że jest klub w eWinner 1. Lidze, którego zawodnik zgłosił się do centrali w sprawie zaległości klubu w wypłatach. Chodziło wówczas o Zdunek Wybrzeże Gdańsk i Marcela Krzykowskiego, który złożył w Polskim Związku Motorowym wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Kilka dni później GKŻ Wybrzeże poinformowało o zawieszeniu żużlowca w prawach zawodnika. - Informujemy, że Marcel Krzykowski został zawieszony w prawach zawodnika. Decyzja ma związek z niewypełnieniem przez młodzieżowca zobowiązań kontraktowych. Pomimo licznych ponagleń Klubu oraz polecenia GKSŻ, zawodnik do dziś nie wypełnił kwestii formalnych pozwalających na realizację umowy kontraktowej z dnia 14.11.2021 r. W związku z powyższym oraz faktem, iż zawodnik odmówił występu w Krośnie podczas 14. kolejki eWinner 1. Ligi, GKŻ Wybrzeże złożyło wniosek do Polskiego Związku Motorowego o zwolnienie z obowiązku realizacji kontraktu - poinformował gdański klub. Zawodnik tego dnia nie chciał komentować sprawy, jednak trzy dni później odpowiedział na zarzuty klubu w oświadczeniu. Pisał m.in. o tym, że nie wystartował w meczu nie dlatego, że odmówił startu, ale dlatego, że nie dostał powołania. Ponadto, żużlowiec stwierdził, że nie miał obowiązku zakładania własnej działalności, czy podpisania umowy zlecenie, ponieważ obowiązywał go podpisany kontrakt, na podstawie którego klub był zobowiązany do uregulowania należnego mu wynagrodzenia. Krzykowski podkreślił też swoją gotowość do polubownego rozwiązania sporu. Pełna treść oświadczenia Marcela Krzykowskiego znajduje się w poście: Wybrzeże Gdańsk odpowiada Marcelowi Krzykowskiemu Gdański Klub Żużlowy postanowił nie pozostawiać tak tej sprawy. Dziś pojawiło się obszerne oświadczenie, w którym gdańszczanie tłumaczą, że spór był od początku sporem formalnym - "sporem pomiędzy biurem księgowym a Zawodnikiem". Wybrzeże w swoim oświadczeniu wyjaśnia, że nie mogło wypłacić Krzykowskiemu pieniędzy, bo sam kontrakt nie stanowi podstawy prawnej do wypłaty wynagrodzenia. - Jest nią (podstawą prawną - dop. red.) faktura lub lista płac stanowiąca załącznik do umowy - czytamy. Z racji tego, że Krzykowski nie chciał zakładać działalności gospodarczej, klub zaproponował mu podpisanie umowy zlecenie, na podstawie której klub mógłby wypłacać zawodnikowi wynagrodzenie. W ten sposób rozlicza się, np. Kamil Marciniec - jeden z juniorów gdańskiej drużyny. Ponadto, Wybrzeże deklaruje, że przelało żużlowcowi pięciocyfrową zaliczkę na poczet umowy, która miała zostać podpisana w krótkim czasie. Jak ustaliła Interia, zawodnik dostał wówczas niespełna 20 tysięcy złotych. Ponadto, jak informuje dziś klub, zawodnik dostał także mieszkanie, opony, oleje oraz otrzymywał zwroty kosztów dojazdu na zawody. Później podpisano umowę zlecenie, jednak była ona skrajnie niekorzystna dla zawodnika. - Zgodnie z zapisami przedstawionej przez Marcela Krzykowskiego umowy, Klub nie jest zobowiązany do wypłaty kwoty za podpis, ani wynagrodzenia za punkty. Wspomniana umowa zobowiązuje natomiast Klub do wypłaty ryczałtu za występ w meczu ligowym oraz w zawodach DMPJ o wysokości kwoty równej zdobyczy jednego punktu wg. stawek kontraktu z dnia 14.11.2022 - czytamy w oświadczeniu. Interia nieoficjalnie ustaliła, że w przedstawionej przez Krzykowskiego umowie zapisano stawki w wysokości 2000 złotych za występ w meczu ligowym i 50 zł za występ w zawodach młodzieżowych. Zawodnik przedstawił klubowi rachunki, które były zgodne ze stawkami zawartymi w kontrakcie, jednak były niezgodne z treścią umowy. Co więcej, w związku z tym, że gdańszczanie przelali Krzykowskiemu w ramach zaliczki więcej pieniędzy, niż wynikało to ze stawek w przedstawionej przez niego umowie, zawodnik został zobowiązany do zwrotu nadwyżki środków. Jak ustaliliśmy, była to kwota nieco ponad 7 tysięcy złotych. Pełna treść oświadczenia zarządu GKŻ Wybrzeże znajduje się w poście: Sprawę Krzykowskiego rozstrzygnie GKSŻ O sporze zawodnika z klubem wiedzą w Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Krzykowski złożył tam przecież wniosek o rozwiązanie kontraktu w winy klubu i działacze z centrali wzywali też później strony do polubownego zakończenia sporu. Wydaje się jednak, że sprawa może szybko się nie skończyć. Jak nieoficjalnie dowiedziała się Interia, GKSŻ najprawdopodobniej nie zajmie się sprawą, bo spór dotyczy kwestii księgowych, którymi komisja się nie zajmuje. Spór Krzykowskiego z Wybrzeżem - o ile strony wcześniej się nie dogadają - najprawdopodobniej będzie miał swój finał w Trybunale PZM, gdzie postępowanie może chwilę potrwać. W klubie są chyba jednak pewni swego, bo zakończyli swoje oświadczenie przypomnieniem pewnego faktu. - Wspomnijmy, iż od czasu objęcia prezesury w Klubie przez Pana Tadeusza Zdunka, GKŻ Wybrzeże nie przegrało żadnej z dwóch dotychczasowych spraw w Trybunale z Zawodnikiem. Klub nie był również w żaden sposób karany za niewłaściwą realizację kontraktów - czytamy w oświadczeniu zarządu GKSŻ Wybrzeże. Krzykowski nie był jedyny, który zgłosił się do PZM Jak nieoficjalnie dowiedziała się Interia, Marcel Krzykowski nie był jedynym zawodnikiem Zdunek Wybrzeża Gdańsk, który zgłosił się do Głównej Komisji Sportu Żużlowego w sprawie problemów z otrzymaniem pieniędzy. Drugim żużlowcem był Piotr Gryszpiński, jednak tu nie należy spodziewać się medialnej przepychanki. Po pierwsze dlatego, że żużlowiec nie złożył wniosku o rozwiązanie kontraktu z winy klubu, tylko zgłosił się do GKSŻ z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu sprawy. Po drugie dlatego, że ten ruch wykonała osoba z otoczenia Gryszpińskiego, a nie sam zawodnik. Co to ma do rzeczy? Sam żużlowiec deklaruje chęć polubownego załatwienia sprawy. Kibice Wybrzeża nie mają się o co martwić Wydaje się więc, że plotki sugerujące problemy finansowe Wybrzeża, które zaczęły pojawiać się na początku sierpnia były przesadzone. W przypadku Krzykowskiego problem nie jest z pieniędzmi, tylko z formalnościami wokół nich. Jeśli chodzi o Gryszpińskiego, to wydaje się, że problem - przynajmniej na razie - był w komunikacji. W gdańskim klubie podkreślają też, że gdyby z pieniędzmi było u nich tak źle, że nie starcza nawet na zarabiających względnie mało juniorów, to na pozostanie w Wybrzeżu nie zdecydowaliby się tegoroczni liderzy - Timo Lahti i Rasmus Jensen. Porozumienie z klubem na przyszły rok zawarł też wychowanek gnieźnieńskiego Startu, Adrian Gała.