Środowisko sportowe przeciwko polityce Władimira Putina Zadzwoniliśmy do Jacka Ziółkowskiego, który mieszka w Lublinie, aby zapytać, jakie panują nastroję na wschodzie naszego kraju. Za pobliską granicą rozgrywają się przecież dramaty milionów ludzi. Nic dziwnego, że i w Polsce nastroje są bardzo nerwowe, a dzisiaj nikt nie potrafi przewidzieć dalszych kroków zbrojnych Władimira Putina. - Jestem zbulwersowany. Reakcje świata na ten konflikt są żadne. Wręcz mnie to osłabia. Dostałem zajadów, jak zobaczyłem, jakie sankcje nakładane są na Rosję. To nie są sankcję, to jest śmiech. Anglicy chcieli odciąć rosyjskiego agresora od SWIFT-a, ale oczywiście nie wszyscy na to się zgodzili. - W moim przekonaniu należałoby wprowadzić sankcje, które odczujemy także my ekonomicznie, ale trzeba zagryźć zęby. Świat musi zdać sobie sprawę, że celem Putina nie jest Ukraina, a to dopiero przystanek. Za nim powinien zostać wystawiony list gończy przez Trybunał w Hadze! - powiedział nam w żołnierskich słowach menedżer Motoru Lublin, który bacznie śledzi doniesienia z Ukrainy. Wojna na Ukrainie. Sport zejdzie na drugi plan Żużlowa PGE Ekstraliga ma ruszyć na początku kwietnia, ale dziś nikt nie myśli o starcie sezonu. Oczy całego świata zwrócone są na Ukrainę. Każdy liczy, że sytuacja zostanie opanowana i zaprzestany zostanie rozlew krwi. - Adolf Putin, bo tak go nazywam, to szaleniec. Jak ktoś słuchał jego wystąpienia uważnie ten wie, że on grozi światu bronią nuklearną. Mam rodzinę na Ukrainie. To 60 milionów obywateli tego kraju. Bo wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy chcemy żyć - mówi Ziółkowski. Nasz rozmówca przekazał nam również, że w samym Lublinie da się wyczuć nerwowość wśród mieszkańców. Kolejki widać oczywiście na stacjach benzynowych oraz w bankach. Sporo ludzi ma także swoich bliskich i znajomych na Ukrainie i wyczekuje pozytywnych wieści. - Dramat, po prostu dramat - spuentował.