Przemysław Pawlicki jest cieniem samego siebie Kapitan GKM-u udanie rozpoczął bieżące rozgrywki i wlał w serca kibiców nadzieje, że ten sezon może należeć do niego. Szybko jednak obniżył loty. Najpierw nie potrafił dojść do ładu ze sprzętem, a później złapał kontuzje. Efekt tego jest taki, że od kilku tygodni jedzie poniżej oczekiwań i nie pozostawił działaczom z Grudziądza żadnych argumentów, aby ci byli skłonni przedłużyć z nim współpracę. Wygląda na to, że podobnego zdania jest sam zawodnik, który co prawda nie mówi otwarcie o zmianie klubu, jednak ton jego wypowiedzi oddaje bardzo wiele. W tym wszystkim należy oddać, że Pawlicki po kompromitującym występie we Wrocławiu nie bał się stanąć przed kamerą i otwarcie podsumować swoją dyspozycję. W niedzielę był gościem Magazynu Żużlowego w Canal Plus, w którym odniósł się do swojej przyszłości. - Nie mogę powiedzieć, że to był mój ostatni mecz w barwach GKM-u Grudziądz. Jedziemy jeszcze jedno spotkanie, a co będzie dalej, to zobaczymy. Nie było okazji, by usiąść i porozmawiać. Jeśli władze klubu będą chciały podjąć rozmowy, to na pewno porozmawiamy - powiedział sam zainteresowany, choć nieoficjalnie wiemy, że rozgląda się już za nowym klubem. Pawlicki miał być wstępnie sondowany przez Abramczyk Polonię Bydgoszcz, która jest na dobrej drodze do awansu do PGE Ekstraligi. Generalnie ktokolwiek by nie był beniaminkiem, to może chętnie spoglądać w kierunku Pawlickiego. Wartościowych Polaków na rynku jest niewielu, a w jego przypadku zawsze istnieje szansa, że jeszcze przypomni sobie najlepsze lata. W Częstochowie buduje się wielki projekt Ostatnie dni należą do prezesa Michała Świącika i jego Włókniarza. Drużyna wreszcie zaczęła jechać na miarę oczekiwań. W niedzielę pokonała Motor Lublin i jest wiceliderem tabeli. Do tego udało się przedłużyć umowę o dwa lata z Leonem Madsenem. Nie było to proste zadanie, bo Duńczyk na brak zainteresowania nie mógł narzekać. Wisienką na torcie jest porozumienie z Mikkelem Michelsenem, który ma trafić pod Jasną Górę w listopadowym okienku transferowym. Zmarzlik odchodzi i... daje Stali zwycięstwo Bartosz Zmarzlik już w listopadzie oficjalnie zostanie zawodnikiem Motoru Lublin, ale tymczasem wciąż czaruje swoją jazdą gorzowskich kibiców. Wicemistrz świata był jednym z głównych architektów zwycięstwa Stali nad Fogo Unią Leszno. Miejscowi fani muszą powoli oswajać się z myślą, że dni ich ulubieńca w klubie są policzone. Z pewnością nie będzie to łatwe biorąc pod uwagę fakt, jak dużo Zmarzlik daje tej drużynie. Wypełnienie luki po nim będzie szalenie trudne, a może nawet niewykonalne.