Z pewnością lidze nie grozi już taki paraliż, jak choćby dwa lata temu. Początek pandemii COVID-19 zniszczył cały terminarz, a PGE Ekstraliga ostatecznie wystartowała dopiero w czerwcu. Był duży pośpiech, zamieszanie i niepewność. Ostatecznie rozgrywki udało się przeprowadzić, ale było to spore wyzwanie dla władz ligi i klubów. Teraz taki wariant niemal na pewno się nie powtórzy, ale mogą pojawić się problemy innego rodzaju. Liczne zakażenia w innych dyscyplinach dają do myślenia. W trwających aktualnie igrzyskach olimpijskich obserwujemy liczne przypadki wykluczenia danego zawodnika z rywalizacji ze względu na pozytywny wynik testu. Największy "kabaret" był w przypadku Polki, Natalii Maliszewskiej. Miała kilka testów, raz pozytywnych, raz negatywnych. Cała sytuacja zniweczyła jej marzenia i długie miesiące przygotowań. Nikt ich nie zna, mogą pojechać w PGE Ekstralidze Gdy spojrzymy na nazwiska żużlowców z drużyn U24, w większości zdamy sobie sprawę, że są oni dla przeciętnego kibica kompletnie anonimowi. Jest co prawda kilku takich, którzy szerokiej publiczności są kojarzeni, ale ich poziom sportowy absolutnie nie daje nadziei na skuteczną postawę w PGE Ekstralidze. Być może wobec jakiegoś zakażenia w zespole, pojawi się konieczność skorzystania z takiej opcji. Wizerunkowo z pewnością nie wpłynie to korzystnie na ligę. Jeśli spróbujemy wskazać zawodników, którzy w razie konieczności występu w PGE Ekstralidze byliby w stanie tam zapunktować, to na pewno byłby to Francis Gusts z Betard Sparty Wrocław. Potencjał mają także Petr Chlupac i Jewgienij Sajdullin z Apatora Toruń. Mathias Nielsen i Tim Soerensen z Arged Malesy to również żużlowcy, którzy już coś w swojej karierze pokazali. To niestety jednak raczej koniec nazwisk, które dają nadzieję na walkę o punkty w PGE Ekstralidze.